Jak większość Hiszpanów, dr Rafael Bengoa, nie przeoczy żadnego meczu Realu Madryt ani FC Barcelony. Prawdopodobnie jest jednak jedynym kibicem, któremu w trakcie ostatnich rozgrywek pucharowych rzuciła się w oczy nie tylko gra piłkarzy, ale też ich wygląd. – Wypatrzyłem tylko jednego bez tatuażu. Czy pozostali kiedykolwiek zrobili sobie test na wirusa HCV? – pytał podczas konferencji specjalistów zajmujących się wirusowymi zapaleniami wątroby.
Dr Bengoa jest współautorem raportu poświęconego epidemii HCV (hepatis C virus). Wynika z niego, że aż 75 proc. zakażonych o tym nie wie. To nie tylko narkomani stosujący niejałowe igły i strzykawki, ale na przykład amatorzy upiększeń ciała, którzy w salonach tatuażu lub piercingu nieświadomie padają ofiarą infekcji. – Za większość zakażeń wirusowym zapaleniem wątroby typu C odpowiada nieostrożność, więc walka z tą epidemią powinna się zaczynać od profilaktyki – grzmiał na europejskim zjeździe lekarzy chorób zakaźnych Rafael Bengoa. W przeszłości był ministrem zdrowia Kraju Basków, a obecnie kieruje wydziałem zdrowia w Deusto Bussines School w Bilbao i San Sebastian. To właśnie pod auspicjami tej uczelni powstała biała księga na temat zakażeń wirusem HCV, uwidoczniając różnice, jakie dzielą świat w podejściu do tego problemu.
Co więc zrobiłby dr Bengoa na miejscu polskiego ministra zdrowia, aby poprawić sytuację? A nie wygląda ona dobrze: według statystycznych szacunków u ok. 230 tys. osób występuje aktywne zakażenie, jednak 85 proc. nie zdaje sobie z tego sprawy. Naszą specyfiką jest też to, że w przeciwieństwie do Europy Zachodniej, gdzie do zakażeń HCV dochodzi dziś najczęściej wśród osób przyjmujących narkotyki drogą dożylną, za większość zakażeń odpowiada służba zdrowia, w której nieprzestrzegane są procedury higieny.