Prof. Adam Torbicki z Europejskiego Centrum Zdrowia w Otwocku przyjechał na tegoroczny kongres kardiologiczny do Londynu z wykładem bardzo nietypowym: „Jak zwariowane idee przysparzają naukowcom splendoru”. – Z niepokojem obserwuję, jak coraz więcej badań w medycynie robi się pod publiczkę, bo idzie za tym pokusa, by zdobyć popularność w mediach – tłumaczy.
Akurat na najważniejszym wydarzeniu medycznym w Europie, poświęconym najświeższym postępom w leczeniu chorób układu krążenia, trzeba umieć oddzielić rzeczy ważne od błahostek. Spośród kilku tysięcy doniesień media chętniej wyłapują te, które jako ciekawostki mogą przyciągnąć uwagę. Np. rozleniwieni mimo kryzysu Grecy przyjechali przekonywać Europejczyków do korzyści z codziennej sjesty, która ich zdaniem ma zbawienny wpływ na ciśnienie krwi (godzinna drzemka w środku dnia obniża je o 4 mmHg, co wystarczy, by poprawić funkcjonowanie serca – orzekli lekarze ze szpitala Asklepieion Voula w Atenach). Z kolei nieskorzy do wypoczynku Japończycy przestrzegali przed zbyt długim oglądaniem telewizji, bo może ono – zwłaszcza u amatorów oglądania kilkunastu odcinków seriali jeden za drugim – doprowadzić do zatoru płucnego.
Czy takie spostrzeżenia mają wartość naukową? Czy są uniwersalne, niezależnie od rasy, płci, wieku? – Być może Norwegom za kołem polarnym wcale nie opłaca się przechodzić na dietę śródziemnomorską, tak jak zimą Polakom niepotrzebna jest sjesta – twierdzi prof. Adam Torbicki. – Medycyna coraz bardziej się indywidualizuje i zalecenia dotyczące stylu życia powinny również za tym podążać.