To jedna z najlepszych rzeczy, jaka może się dzisiaj przytrafić polskiej edukacji: filozofia wraca do szkół. Cieszy to tym bardziej, że trudno zliczyć, ile to razy w ostatnim czasie zapraszano nas na pogrzeb filozofii. Jeśli więc jesteś człowiekiem młodym, nie chcesz myśleć sztampowo i powtarzać utartych opinii, ale chcesz rozumieć świat w jego całej złożoności – musisz to zrobić. Podejmijmy razem tę intrygującą przygodę, jaka wiąże się z poznawaniem filozofii.
LEKCJA ÓSMA: ŚMIERĆ
1.
To słowo wywołuje dreszcz. Burzy spokój. Przeraża. To słowo wypowiadamy, jak pewnie sami dobrze wiecie, po cichu. Szeptem. Tak by nikt nie słyszał. Żebyśmy nawet sami, jeśli już musimy to słowo powiedzieć, bo inaczej się nie da, gdyż straciliśmy ukochaną osobę bezpowrotnie, to najlepiej tak, by jednak zabrzmiało niewyraźnie. Śmierć!
Dlaczego śmierć tak przeraża i trwoży? Dlaczego na samą myśl o niej, choć przecież – jak w dziele Jacka Malczewskiego, przybiera twarz pięknej kobiety – dostajemy gęsiej skorki? Tracimy oddech, a nasze ciało ogarnia niemiły chłód? Otóż śmierć przeraża, gdyż przychodzi jak złodziej. W nocy. W chwili, kiedy się jej nie spodziewamy. Kiedy chcemy, by do tego spotkania, spotkania ze śmiercią, jednak nie doszło. Dlatego gotowi jesteśmy za Emilem Cioranem, rumuńskim myślicielem, powiedzieć: „Śmierć jest czymś odrażającym, jedyną obsesją, która nie może stać się rozkoszna”.
A więc śmierć nie dość, że nie daje żadnej rozkoszy, to jeszcze – jak przekonuje francuski filozof Vladimir Jankélévitch – jest tym, „co nieuchronne”.