Zuzanna Sułkowska pewnego dnia po wstaniu z łóżka z trudem doszła do łazienki. Proste krawędzie drzwi wydawały się wykrzywione, obraz, jaki widziała, był rozmyty. Przetarła oczy, chcąc jeszcze raz zobaczyć wszystko wyraźniej. – Niewiele to pomogło, choć wtedy zauważyłam, że linie wyginają się tylko w jednym oku.
Za długo pracowała przed komputerem – tylko takie znalazła wytłumaczenie. Ileż to razy słyszała, że ekrany monitorów niszczą wzrok. Może trzeba było dać oczom odpocząć i po powrocie do domu nie zajmować się do późna w nocy odpisywaniem na maile? Od 5 lat nosi okulary z powodu niewielkiego astygmatyzmu, nikt jej nie ostrzegł, że z tą wadą powinna zmienić pracę.
Lekarze wyprowadzili ją z błędu. To nie astygmatyzm ani komputer. Po wykonaniu rutynowych badań pani Zuzanna otrzymała skierowanie na tzw. badanie OCT szczegółowo uwidaczniające stan siatkówki, a po nim – na jeszcze inne, w którym dokładnie skontrolowano przebieg naczyń krwionośnych na dnie oka. – I okazało się, że choruję na wczesną postać wysiękowego AMD, czyli jedną z odmian zwyrodnienia plamki związanego z wiekiem (Age-related Macular Degeneration). Tylko że ja w tym roku skończę 38 lat, a w podręcznikach choroba ta uznawana jest za przyczynę ślepoty u co najmniej 50-latków.
Geny i podeszły wiek
Może winne są geny? Obok starszego wieku wymienia się je jako główny czynnik sprawczy, zwłaszcza w postaci wysiękowej AMD. Ale w rodzinie pani Zuzanny nie znaleziono żadnych powiązań. Podobnie jak nie wykryto u niej cukrzycy, nadciśnienia, nadwzroczności – niczego, co mogłyby przyspieszać krwawe wylewy w siatkówce.
Tracącym wzrok z powodu AMD nie można było kiedyś zaproponować żadnej kuracji.