Przyszłość świata należy do miast, już w tej chwili żyje w nich ponad połowa mieszkańców Ziemi, a udział ten będzie się powiększał. Trwa zainicjowana na początku epoki przemysłowej wędrówka ludów ze wsi do miast w poszukiwaniu lepszych perspektyw. Dla większości marzenie kończy się osiedleniem w jednym ze slumsów otaczających współczesne megalopolis Mumbaju, Nairobi, São Paulo. Proces ten przejmująco pokazał Jean-Nicolas Orhon w filmie dokumentalnym „Slumsy: miasta jutra”, prezentowanym niedawno podczas wrocławskiego festiwalu Miasto Movie.
Orhon nie dał się zwieść pozornie oczywistej intuicji podpowiadającej, że dzielnice biedy najszybciej rosną wokół metropolii krajów rozwijających się. Ze swą kamerą dotarł także do jednego z miasteczek namiotowych tworzonych przez bezdomnych w Stanach Zjednoczonych i do francuskich przedmieść – banlieues. Bo mimo wielu zasadniczych różnic miasta świata łączy wspólna nić: są głównymi ośrodkami działania zglobalizowanego kapitału. Najważniejszy mechanizm jego akumulacji to spekulacje nieruchomościami i towarzyszące im procesy prywatyzacji zasobów publicznych.
Procesy te opisuje Andy Merrifield z Uniwersytetu w Cambridge w wydanej właśnie przez PWN książce „Nowa kwestia miejska”. Tytuł odwołuje się bezpośrednio do głośnego, klasycznego już dzieła „Kwestia miejska, autorstwa jednego z najwybitniejszych współczesnych socjologów Manuela Castellsa. Próbując w latach 70. XX w. zdefiniować, czym jest miasto, Castells doszedł do wniosku, że jest ono przestrzennym sposobem organizacji usług publicznych.