Współczesna cywilizacja na dobre narodziła się dopiero w drugiej połowie XIX w. w wyniku rewolucji przemysłowej. W krajach Zachodu szybko zaczęła rosnąć zarówno długość, jak i jakość życia. To wszystko kosztem gwałtownego wzrostu zużycia surowców i materiałów potrzebnych do obsługi bogacących się ludzi.
Bezwzględne statystyki oszałamiają. Globalna produkcja nawozów sztucznych wzrosła ze 150 tys. ton w 1920 r. do 3,7 mln ton w 1950 r. i 85,15 mln ton w 2000 r. Wzrost 570 razy w ciągu 80 lat. Zużycie aluminium w XX w. wzrosło z 6,8 tys. ton do 24,3 mln ton w 2000 r. Tworzyw sztucznych z 20 tys. ton do 150 mln ton w 2000 r. Podobnie rzecz się miała z wieloma innymi nowymi materiałami, których w XIX w. jeszcze nie znano lub nie potrafiono wykorzystać. Ale nie inaczej ma się sprawa z materiałami tradycyjnymi, jak choćby papier, którego produkcja systematycznie rośnie, jeszcze w 1975 r. wynosiła 127 mln ton, by w 2011 przekroczyć 400 mln ton (103,1 mln ton wyprodukowały Chiny). Do 2050 r. wielkość ta ma się podwoić. Zbiory bawełny wzrosły z 7 mln ton w 1950 r. do 19 mln ton w 2000 r. i 23,3 mln ton w 2010 r.
Vaclav Smil, pochodzący z Czech i pracujący w Kanadzie w University of Manitoba historyk nauki i techniki, uwielbia statystyki. Nie dlatego, że jest maniakiem liczb – analizując je, potrafi odtworzyć misterny system połączeń, zależności, trendów i procesów formujących cywilizację. „Tworzenie bogatego świata”, książka wydana po polsku przez Wydawnictwo Naukowe PWN poświęcona jest materiałom, których ciągły przepływ – od miejsc wydobycia podstawowych surowców, przez produkcję tworzyw, po miejsca, gdzie powstają końcowe produkty: domy, samochody, smartfony – umożliwia mieszkańcom współczesności „zwykłe” życie.