Utopia nie utonie
Prof. Arno Münsterem: potrzebujemy utopii, żeby zmieniać przyszłość
Tomasz Targański: – Po co ludziom utopie?
Arno Münster: – Jeśli miałbym odpowiedzieć szybko, to powiedziałbym, że potrzebują ich, by krytykować teraźniejszość i zmieniać przyszłość.
Ale w powszechnym rozumieniu utopia utożsamiana jest z brakiem realizmu, czyli cechą raczej mało pożądaną np. wśród polityków. Dlaczego „realistyczny” oznacza efektywny, a „utopijny” bezsilny?
Politycy od wieków „marzycielami” nazywają tych, którzy mają odwagę mówić o zmianie. Ten rzekomy brak realizmu ma zmarginalizować ruch utopijny i pozbawić go wiarygodności. W najnowszej historii rządy Francji czy Niemiec próbowały w ten sposób zdezawuować rewoltę studentów w latach 1967–68. Obecnie „duch utopii” przejawia się m.in. w ideologii ruchów ekologicznych i feministycznych. Widać go także w radykalnych ruchach obywatelskich, jak Syriza w Grecji, Podemos w Hiszpanii lub la Nuit Debout we Francji. Ci ostatni realizują utopijną ideę ruchu bez hierarchii – jego uczestnicy organizują się bez przewodniczącego czy prezydium w jakiejkolwiek formie.
Te partie ujawniają utopijne cechy, ponieważ rzeczywiście bronią demokracji w jej pierwotnej formie. Ich wrogiem jest przede wszystkim brak reprezentatywności i oligarchizacja partii politycznych, co powoduje, że demokratycznie wybrani reprezentanci stracili kontakt z ludźmi. Nie mają więc pojęcia o społecznych realiach swoich wyborców, o wzrastających nierównościach, dyskryminacji, marginalizacji.
Wiemy z historii, że po utopie sięgali właśnie ludzie stający w obliczu przemocy, wyzysku, niesprawiedliwości czy zachłanności.
Wyobraźnia jest najlepszą bronią ludzi, którzy chcą zmieniać świat.