Te dzieci nie wyjadą podczas wakacji na obozy ani kolonie. Stale muszą być przy nich rodzice, gdyż na słowo wstrząs opiekunom i wychowawcom cierpnie skóra. Mama Łukasza dała już sobie spokój z tłumaczeniem, że wystarczy nauczyć się obsługi automatycznej strzykawki z adrenaliną, by w razie potrzeby pomóc jej uczulonemu synowi. Organizatorzy wypoczynku wolą nie ponosić odpowiedzialności na wypadek użądlenia go przez owada. W mieście pogotowie szybko przyjedzie na wezwanie, w górach – baliby się ryzykować.