Nauka

Ukłuć, by przeżyć

Wstrząs anafilaktyczny: wakacyjna przestroga

Wiele osób, które kiedyś doznały wstrząsu po użądleniach, nie wie, że mogą się odczulić. Wiele osób, które kiedyś doznały wstrząsu po użądleniach, nie wie, że mogą się odczulić. sisqopote / PantherMedia
Ampułkostrzykawka z adrenaliną może uratować życie. Wstrząs anafilaktyczny – ostra postać alergii – nie jest już wyrokiem śmierci.
Pomimo szerokiego dostępu do ampułkostrzykawek z adrenaliną, ich wykorzystanie jest wciąż nikłe.Ian Boddy/Science Photo Library/East News Pomimo szerokiego dostępu do ampułkostrzykawek z adrenaliną, ich wykorzystanie jest wciąż nikłe.

Te dzieci nie wyjadą podczas wakacji na obozy ani kolonie. Stale muszą być przy nich rodzice, gdyż na słowo wstrząs opiekunom i wychowawcom cierpnie skóra. Mama Łukasza dała już sobie spokój z tłumaczeniem, że wystarczy nauczyć się obsługi automatycznej strzykawki z adrenaliną, by w razie potrzeby pomóc jej uczulonemu synowi. Organizatorzy wypoczynku wolą nie ponosić odpowiedzialności na wypadek użądlenia go przez owada. W mieście pogotowie szybko przyjedzie na wezwanie, w górach – baliby się ryzykować.

A przecież Łukasz, świadom zagrożenia i wyposażony przez rodziców w taką strzykawkę, byłby dla opiekunów kolonijnych dużo mniejszym problemem niż inne dzieci, które mogą doznać pierwszego wstrząsu w życiu. Wstrząsu – będącego uogólnioną natychmiastową reakcją nadwrażliwości np. na jad osy, pszczoły lub składnik pokarmu. Jeśli ktoś wie o swoim uczuleniu, potrafi mu przeciwdziałać; ale dla wielu osób to nieraz przykra niespodzianka, która może się przytrafić każdemu bez względu na wiek.

Wstrząs anafilaktyczny jest ciężką postacią choroby alergicznej, która występuje relatywnie rzadko – mówi prof. Karina Jahnz-Różyk, krajowa konsultant w dziedzinie alergologii. Przyznaje jednak, że pierwszy wstrząs może się okazać śmiertelny, gdy ktoś się go nie spodziewa i nie wie, że ma predyspozycje do tak gwałtownej nadwrażliwości.

Broń obosieczna

Rodzice Łukasza są więc rozgoryczeni, że chłopca nie przyjęto na kolonie, choć w razie wystąpienia reakcji anafilaktycznej miałby pod ręką swój lek ratunkowy. Z drugiej strony wolą nie ryzykować, wysyłając go pod opiekę osób, które mogą spanikować na widok duszącego się dziecka.

Polityka 29.2016 (3068) z dnia 12.07.2016; Nauka; s. 68
Oryginalny tytuł tekstu: "Ukłuć, by przeżyć"
Reklama