Kiedy w 1929 r. Edwin Hubble stwierdził, że galaktyki – których istnienie sam zresztą odkrył pięć lat wcześniej – oddalają się coraz szybciej w miarę wzrostu odległości, narodziła się nowoczesna nauka o Wszechświecie. Pochodną tego odkrycia było ustanowienie tzw. stałej Hubble’a. Mówi ona o tym, jak szybko Wszechświat się rozszerza, a dokładnie, o ile kilometrów rośnie co sekundę każdy megaparsek przestrzeni (megaparsek to milion parseków, a parsek to 3,26 lat świetlnych). Początkowo wyznaczano tę stałą na kilkaset kilometrów na sekundę w megaparseku, potem stwierdzono, że wartość ta jest istotnie mniejsza – kilkadziesiąt kilometrów na sekundę.
W końcu XX w. badacze zajmujący się gwiazdami supernowymi – czyli bardzo dużymi, które pod koniec swojego krótkiego życia wybuchają – stwierdzili, że gwiazdy te są nieco słabiej widoczne, niżby to wynikało z wcześniejszych obserwacji i wyliczeń, a więc że są dalej niż sądzono. Dotyczyło to szczególnie pewnego typu supernowych o charakterystycznych krzywych blasku, służących za tzw. świece standardowe przy wyznaczaniu znacznych odległości kosmicznych. To z kolei dało uczonym możliwość odkrycia, że Wszechświat rozszerza się coraz szybciej, a tempo jego ekspansji rośnie. Saul Perlmutter, Brian Schmidt i Adam Reiss otrzymali za to odkrycie Nagrodę Nobla w 2011 r. Teraz grupa uczonych skupiona w międzynarodowym programie badawczym H0LiCOW, kierowana przez astrofizyk Sherry Suyu z Instytutu Maxa Plancka w Niemczech, ustaliła z niezwykłą precyzją – i dość niezwykłą metodą – wartość stałej Hubble’a. Wynosi ona 71,9 km na sekundę na megaparsek. To szybciej o kilka kilometrów niż oszacowane dotąd najdokładniej, w 2015 r., przez sondę Planck tempo rozszerzania się Wszechświata.