Odkrycie w 1901 r. antycznego wraku, który zatonął na Morzu Jońskim koło wyspy Antykitery około 70 r. p.n.e., należy do bardziej spektakularnych w archeologii podwodnej. Nie dość, że przewożono na nim mnóstwo brązowych i marmurowych rzeźb, naczyń i monet, to nurkowie wydobyli z dna sklejone w bryłę kółka jakiegoś urządzenia. W pierwszej chwili chciano je wyrzucić, podejrzewając, że to resztki nowożytnego zegara, ale w końcu trafiło do magazynu.
Grecki archeolog Valerios Stais już wtedy twierdził, że to może być antyczne urządzenie astronomiczne, ale niewielu wierzyło, by starożytni mieli wiedzę techniczną umożliwiającą budowę tak precyzyjnej maszyny. Jego badaniem zajął się w latach 70. brytyjski historyk nauki Derek J. de Solla Prince, który potwierdził przypuszczenie Staisa, jednak dopiero trwający 10 lat międzynarodowy Antykythera Mechanism Research Project pozwolił zrozumieć, o co w nim chodzi. Ostatnio wyszła podsumowująca badania monografia „A Portable Cosmos” (Kieszonkowy kosmos) Alexandra Jonesa – fizyka i historyka nauki z Institute for the Study of the Ancient World z Nowego Jorku.
Trzeba było zastosować zaawansowane techniki badawcze, by móc w pełni zrozumieć działanie tego urządzenia. Dzięki tomografowi komputerowemu i cyfrowym zdjęciom rentgenowskim udało się zajrzeć pomiędzy skorodowane tryby i dojrzeć inskrypcje, które zachowały się na niektórych z kół zębatych oraz w osadzie jako lustrzane odbicie. Ze słabo zachowanej inskrypcji czytelnych jest 3500 znaków.
Czas igrzysk
Dr Jan Kwapisz z Uniwersytetu Warszawskiego, grecysta i badacz kultury helleńskiej, zachwyca się precyzją ich wykonania. – Niektóre z liter mają zaledwie milimetr, a ich odczytanie pozwoliło rozwiązać większość zagadek urządzenia, zrozumieć jego działanie i odtworzyć wygląd.