Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Sprzysiężeni w rozumie

F. Dyson i sekretne stowarzyszenie Jazonów

Freeman Dyson, jeden z Jazonów Freeman Dyson, jeden z Jazonów Jon Naso/NY Daily News
Dobrze wiedzieć, że jest za oceanem sekretna organizacja, która czuwa nad światem. Opowiada o niej Freeman Dyson, jeden z najbardziej zasłużonych jej członków.
Jesienią 1957 r. niebo nad Ameryką, ponad pułapem B-52, zaczęło przemierzać 100 kg radzieckiej myśli kosmicznej. Siedem razy na dobę.Gregory R. Todd/Wikipedia Jesienią 1957 r. niebo nad Ameryką, ponad pułapem B-52, zaczęło przemierzać 100 kg radzieckiej myśli kosmicznej. Siedem razy na dobę.

Och, to bardzo miłe. Trochę jak powrót na studia. Wspólnie rozwiązujemy problemy, co trwa parę tygodni. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, czekam więc na te spotkania z niecierpliwością. Dowiadujemy się o wielu bardzo interesujących problemach. Szybko zapisujemy stosowne równania, trochę liczymy, notujemy wyniki, a następnie informujemy o nich rząd. To niezwykle przyjemny sposób spędzania wolnego czasu – w ten właśnie sposób Freeman Dyson, z charakterystyczną niechęcią uświęcania tematów ważkich, opowiada o tym, jak to grupa najwybitniejszych żyjących amerykańskich uczonych każdego lata zbiera się nad brzegiem Oceanu Spokojnego, by wspólnie ratować świat. A że ten ostatni uparcie trwa, należy sądzić, że Jazonom – tajnej organizacji założonej w 1960 r. – w jakimś stopniu zawdzięczamy naszą egzystencję. Organizacji tajnej o tyle, że o ile istnieje oficjalnie i liczy kilkudziesięciu członków, nie ma pewności, kto konkretnie do niej należy i jakie treści, poza tytułami (i to nie zawsze), zawierają raporty Jazonów. Zatem co wiadomo?

Wiadomo, że najpierw było lato 1957 r. Trwała wprawdzie zimna wojna, ale jak tu się nią martwić, kiedy grał Elvis? Na pachnących farbą, ledwie ukończonych przedmieściach domy były tak do siebie podobne, że mieszkańcy zasypiali w cudzych łóżkach – i śnili o dobrej przyszłości. Ale już jesienią niebo nad Ameryką, ponad pułapem B-52, zaczęło przemierzać 100 kg radzieckiej myśli kosmicznej. Siedem razy na dobę. I wiadomo było, że jeśli Nikita Siergiejewicz Chruszczow zdołał wysłać na orbitę Sputnik, to wkrótce wyśle psa, człowieka, a zaraz potem bombę atomową. Jak się przed nią bronić? Jak wyprzedzić Rosjan bez wzajemnego zniszczenia? Na tego typu pytania odpowiadać mieli właśnie Jazoni.

Młode pokolenie patriotycznie nacechowanych fizyków, dojrzewające w cieniu atomowego grzyba, czuło potrzebę podsuwania przywódcom nowych idei i przywracania porządku, zaburzonego przez starszych kolegów, uczestników Projektu Manhattan.

Polityka 28.2017 (3118) z dnia 11.07.2017; Nauka; s. 60
Oryginalny tytuł tekstu: "Sprzysiężeni w rozumie"
Reklama