Neuschwanstein na tle Alp wygląda bajkowo i co roku przyciąga 1,3 mln turystów, którzy chcą zobaczyć pierwowzór disneyowskiej siedziby Śpiącej Królewny. Najczęściej odwiedzany zamek świata zbudował na fali romantycznego historyzmu Ludwik II Wittelsbach. Choć w 1886 r. szalona inwestycja kosztowała bawarskiego króla krocie, wydatki dawno się zwróciły dzięki tłumom, które chętnie zapominają, że odwiedzają jedynie wyidealizowaną wizję zamku rycerskiego.
Nowość sprzed lat
Aby zobaczyć prawdziwe średniowiecze, należy udać się gdzie indziej, ale i tak trzeba zachować czujność, bo większość zamków przebudowano, a XIX-wieczni konserwatorzy często gruntownie zmieniali ich pierwotny wygląd. Współczesne wyobrażenia o zamkach i życiu w nich są zazwyczaj zdeterminowane przez błędne wzorce wzięte z popkultury. Jeśli ktoś chce się dowiedzieć, jaka była geneza tych średniowiecznych warownych rezydencji i jak się w nich żyło, powinien sięgnąć po właśnie wydane po polsku „Życie w średniowiecznym zamku”, napisane przez parę amerykańskich historyków: Frances i Josepha Giesów.
George R.R. Martin posłużył się tą książką przy tworzeniu średniowiecznych realiów sagi fantasy „Pieśń lodu i ognia”, a tym samym serialowego superprzeboju „Gra o tron”. To zachęciło wydawnictwo Znak, by książkę, która po raz pierwszy ukazała się 43 lata temu, a jej autorzy już nie żyją, przełożyć na polski i wydać. Mimo wszystko była to słuszna decyzja i to nie tylko pod względem marketingowym, bo lektura jest fascynującą lekcją historii Anglii, której punktem wyjścia jest zamek – najdoskonalsza w dziejach forma rezydencji obronnej.
Opowieść zaczyna się od opisu, jak Wilhelm Zdobywca opanował Anglię w oparciu o drewniano-ziemne rezydencje obronne typu motte-and-bailey, wzniesione tuż po podboju i szybko zastąpione kamiennymi murami i wieżami (ang.