Nauka

Ludzkość wycięła już 50 proc. lasów naturalnych Ziemi

Obecnie tylko 11 proc. lasów na świecie jest pod ochroną, a to oznacza, że w przyszłości – w najlepszym razie – pozostaniemy z obszarami leśnymi na tym poziomie. Obecnie tylko 11 proc. lasów na świecie jest pod ochroną, a to oznacza, że w przyszłości – w najlepszym razie – pozostaniemy z obszarami leśnymi na tym poziomie. Jonas Svidras / StockSnap.io
Dzisiaj co minutę powierzchnia lasów światowych kurczy się o obszar 36 boisk piłkarskich. Co minutę.

Na naszym pięknym świecie aż dwie trzecie gatunków zwierząt, roślin i grzybów żyje w lasach. Poza tym las oczyszcza powietrze, magazynuje zasoby wody pitnej, zapobiega erozji gleby. Pochłania też ogromne ilości dwutlenku węgla – a ten jest groźnym dla klimatu ziemskiego gazem cieplarnianym – ponieważ rośliny potrzebują tego związku do fotosyntezy, procesu będącego podstawą ich życia.

Las jest głównym źródłem tlenu. Obumarłe drzewa, zanim rozłożą się całkowicie, stają się domem dla kilkuset gatunków grzybów, roślin i zwierząt oraz źródłem pożywienia dla tysięcy gatunków. Można by wyliczać jeszcze długo, jakie dobrodziejstwa niesie za sobą naturalny – niemodyfikowany przez człowieka – las, ale raczej nie poprawi to kondycji lasów na świecie. A jest ta kondycja bardzo zła.

Ludzkość wycięła – fachowo nazywa się to deforestacją – 50 proc. lasów naturalnych Ziemi

Najwięcej wycięliśmy w Amazonii, w Afryce centralnej i w południowo-wschodniej Azji. Dzisiaj co minutę powierzchnia lasów światowych kurczy się o obszar 36 boisk piłkarskich. Co minutę. A to oznacza, że lasy znikają z powierzchni Ziemi z prędkością ponad 13 mln hektarów na rok (to dane sprzed kilku lat, więc pewnie dzisiaj ten obszar jest jeszcze większy). Powierzchnia Polski to ok 31 mln hektarów, z czego niecałe 9 mln hektarów stanowią lasy, czyli można z grubsza ustalić, że w ciągu niecałego roku znika na świecie tyle lasów, ile ich rośnie w całej Polsce.

Oczywiście ludzie zawsze ścinali drzewa, ponieważ potrzebowali drewna, chcieli wytyczyć drogę, postawić dom, usuwali te powalone przez wichury lub po pożarach itd. To zawsze było i jest normalne oraz dopuszczalne. Jednak zwykły wyrąb istotnie różni się od czegoś, co fachowo leśnicy nazywają wylesianiem, a więc deforestacją właśnie. Chodzi tu o wycinanie bardzo dużych obszarów lasu przez długi czas aż do jego całkowitej likwidacji (pod łąki, uprawy, przemysł lub wydobycie surowców). I kiedy zwykły wyrąb jest działalnością, w której bierze się pod uwagę możliwości regeneracyjne lasu, to w wylesianiu w ogóle pod uwagę się tego nie bierze, a las jest traktowany wyłącznie jako eksploatacyjny surowiec lub obszar wymagający wycięcia ze względu na działalność człowieka. Tu już nikt nie myśli o tym, czy las zdoła się odrodzić. On nie ma się odradzać, on ma zostać ścięty.

Wylesianie nie jest wynalazkiem współczesnym, ale współcześnie zjawisko to przybrało na sile w sposób zastraszający. Gdy się jedzie przez kraje Beneluxu lub uprzemysłowione tereny Niemiec, uderza to, że w całym tamtejszym krajobrazie nie ma lasów. Są jakieś pojedyncze drzewa lub zagajniki. Poza tym – zero lasów.

Bez lasów daleko się nie zajedzie. To pewne

Co ciekawe, deforestacja zwykle nigdy nie rozpoczyna się od zrębu zupełnego. Ma kilka etapów: najpierw wycina się las pod drogi, by mogły wjechać maszyny eksploatujące las lub wydobywające surowce. Potem wzdłuż dróg tworzą się osiedla ludzkie. Osiedla te naturalną koleją rzeczy się powiększają, więc trzeba tu i ówdzie coś jeszcze podciąć, nie bacząc na to, czy ścinane drzewa są cenne i stare czy nie.

Kiedy już wyczerpią się istotne zasoby lasu, przestaje on być traktowany jako pierwotny, a więc wart ochrony; stąd już tylko krok do tego, by las przestał istnieć. Wycina się lub wypala kolejne jego połacie pod uprawy lub na pastwiska. Ale gleba bez lasu jest pozbawiona ochrony przed promieniowaniem słonecznym i wiatrem, więc szybko jałowieje, trzeba wycinać kolejne obszary leśne. I tak bez końca. To klasyczny model amazoński; mniej więcej w ten sposób największy pierwotny las świata rosnący w dorzeczu Amazonii w zastraszającym tempie kurczy się z roku na rok.

Obecnie tylko 11 proc. lasów na świecie jest pod ochroną, a to oznacza, że w przyszłości – w najlepszym razie – pozostaniemy z obszarami leśnymi na tym poziomie. To jednak również oznacza koniec wielu ekosystemów leśnych, a także koniec istnienia tysięcy gatunków zwierząt i roślin. Trzeba mieć tylko nadzieję, że szybciej na własnej skórze odczujemy fatalne skutki braku lasów, więc zaczniemy je chronić intensywniej. W przeciwnym razie możemy skończyć jak tajemnicza cywilizacja polinezyjska na Wyspie Wielkanocnej, na której z powodu całkowitej utraty lasu nastąpiło wyjałowienie gleby i śmierć większości mieszkańców z głodu. Być może przed głodem jakoś się obronimy, ale generalnie bez lasów daleko się nie zajedzie. To pewne.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną