W okolicach walentynek łóżko kojarzy się głównie z seksem, tym bardziej że w kinach leci ekranizacja trzeciej części bestsellerowego erotyku o Christianie Greyu i Anastasii Steele, w którym mebel ten stanowi stały rekwizyt ich sadomasochistycznych zbliżeń. Jednak to tylko jedno z oblicz łoża, które – jak pan Grey – ma wiele twarzy. Poza seksem, w łóżku rodzimy się, śpimy, chorujemy i umieramy, co czyni z niego mebel służący nam najdłużej i obecny w najważniejszych momentach życia. Jego funkcje zmieniają się w zależności od potrzeb, okoliczności i wieku użytkownika, więc łóżko symbolizować może zupełne przeciwieństwa – małżeństwo i cudzołóstwo, rozkosz i ból, narodziny i śmierć. Od łoża rozkoszy blisko było do łoża boleści i tortur (zwanego u nas madejowym). Korzenie tego ostatniego tkwią w mitycznym łożu syna Posejdona Prokrusta, który kładł na nim swe ofiary i zbyt wysokim obcinał, co wystawało, a zbyt małych rozciągał. Prokrustowe łoże jest metaforą narzucania jednostce reguł, ale przez wieki to łoża dostosowywano do czasów, w jakich powstawały.
Na lwich łapach
Podstawową funkcją, do której służy łóżko, jest sen. Zanim jednak człowiek położył się na wygodnych materacach, długo musiał zadowalać się prostym legowiskiem. Nasi przodkowie leżeli pokotem w jaskiniach na posłaniach z mchu, trzcin i traw. W 2011 r. archeolodzy natrafili w schronisku skalnym w Sibudu (RPA) na mające od 1 do 3 m kw. najstarsze materace świata. Używane od 77 do 38 tys. lat temu posłania z grubej warstwy ubitych łodyg i liści turzyc oraz sitowia naprawiano i co pewien czas palono, by pozbyć się brudu i robactwa. Najstarsze z nich wyłożono jeszcze odstraszającymi komary liśćmi Cryptocarya woodii, co oznacza, że już wtedy wykorzystywano właściwości rośliny, by poprawić higienę i jakość snu.