Emerytalne dylematy akademików
Toczy się spór o wiek emerytalny pracowników naukowych
Wygląda no to, że reforma nauki jednak wejdzie w życie. Środowisko naukowe obawia się przede wszystkim powołania do życia nowej instytucji – rady uczelni – mającej szerokie kompetencje zarządcze, a nawet wpływ na wybór rektora. Jako że w skład rady mają wchodzić w większości specjaliści spoza uczelni, istnieje poważne ryzyko ograniczenia autonomii szkoły wyższej, a nawet polityczno-ideologicznej kontroli jej działalności.
Spór o wiek emerytalny kadry naukowej
Silne emocje wywołuje też spór o wiek emerytalny pracowników naukowych. Pierwotny projekt ministra Gowina zakładał zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, na czym zależało środowisku starszej kadry naukowej. Ostatecznie jednak ministerstwo wycofało się z tego rozwiązania, co oznacza, że tak jak w innych zawodach, kobiety pracujące na wyższych uczelniach na stanowiskach naukowo-dydaktycznych będą osiągać wiek emerytalny w wieku 60 lat, czyli pięć lat wcześniej niż mężczyźni.
Nie jest łatwo ocenić, co byłoby lepsze. Kadra naukowa i nauczycielska jest bowiem zróżnicowana. Dzieli się przede wszystkim na dwie grupy, mające nieco inne potrzeby i interesy. W interesie samodzielnych (czyli posiadających habilitację) pracowników naukowych jest jak najpóźniejsze przechodzenie na emeryturę. Ich praca jest bowiem – co tu ukrywać – lekka, wobec czego chcą być zatrudnieni jak najdłużej.
Profesura zatrudniana jest na podstawie mianowania, dodatkowo korzysta z przywileju przechodzenia na emeryturę w wieku 70 lat w przypadku osób posiadających tytuł naukowy profesora (a nie tylko stanowisko profesora na uczelni).