Grupa zapaleńców pojawiła się w środku ostatniej zimy w leżącym na północy Alaski miasteczku Utqiag˙vik, lepiej znanym pod dawną nazwą Barrow. Przybyli w to odludne miejsce leżące pół tysiąca kilometrów za kołem polarnym, aby – jak tłumaczą – uratować Ziemię przed nadmiernym ociepleniem klimatu. W tym celu chcą ocalić od zagłady lód w Arktyce, którego z powodu błyskawicznego wzrostu temperatur szybko ubywa.
Grupie przewodzi Leslie Field, profesorka na Stanford University, która założyła organizację Ice911, by znaleźć fundusze na swoje badania. Jej pomysł polega na rozproszeniu na lodzie drobin krzemionki. Odpowiedniego materiału szukała przez dziesięć lat. „Krzemianowe białe kryształki są tanie, bezpieczne dla ludzi, neutralne dla środowiska i odbijają ponad 90 proc. światła słonecznego” – zachwala swój patent. Na początek przetestowała materiał na jednym z tysięcy jezior w pobliżu Utqiag˙vik. Jeśli trwające właśnie analizy wykażą, że materiał faktycznie zahamował topnienie lodu, następnym krokiem ma być rozsypanie bilionów drobin na większej połaci zmarzliny morskiej: „Wstępnie na miejsce prób wybraliśmy Cieśninę Fram, która oddziela Grenlandię od norweskiego archipelagu Svalbard. Chcemy zacząć tam testy w 2020 r.”.
Na drugim końcu świata inny zespół badaczy zastanawia się, jak nie dopuścić do zagłady Wielkiej Rafy Barierowej. I także sięga po geoinżynierię, czyli techniczną interwencję w środowisko. Pomysł naukowców z Australian Institute of Marine Science polega na zastosowaniu biodegradowalnej błony tysiące razy cieńszej od ludzkiego włosa, która unosiłaby się na powierzchni wody ponad najcenniejszymi fragmentami zagrożonego ekosystemu i blokowała część światła słonecznego, schładzając rafę. Testy w akwarium potwierdziły skuteczność niecodziennego filtra.