Ludzie, boty i kłopoty
Rozmowa z psycholożką Mirtą Galesic o tym, jak wspólnie z fizykami można badać społeczności
KAROL JAŁOCHOWSKI: – Powiedziała pani kiedyś, że czeka nas wszystkich zagłada. Czeka?
MIRTA GALESIC: – Ja to powiedziałam?! O czym to ja wtedy myślałam… Cóż, jako społeczeństwa jesteśmy na pewno w ciekawym punkcie. Gwałtownie rośniemy, intensywnie się komunikujemy, ideami niegdyś ukrytymi w naszych głowach dzielimy się błyskawicznie. Pomysły wyjątkowe, wyprzedzające swój czas, mogą dziś – za sprawą internetu – zyskać uwagę. Ale podobnie jest z tymi szkodliwymi. To delikatne czasy, których jeszcze tak naprawdę nie rozumiemy. Potrzebujemy prostych, ale ilościowych modeli rozprzestrzeniania się przekonań w społeczeństwie. Musimy wiedzieć, które części tego mechanizmu są istotne, a które nie. Dorastałam na Bałkanach podczas wojny. Widziałam, jak nagle rozpada się społeczność, jak dzieją się straszliwe rzeczy, których nie umieliśmy przewidzieć. Myśl o tym nawiedza mnie i prowadzi w badaniach.
A kiedy patrzy pani na ludzi, co pani widzi? Tryby w mechanizmie?
Widzę osoby bogate w indywidualne cechy, z ich nadziejami i lękami, emocjami – i rozmaitymi procesami poznawczymi. To cudowne. Próbuję dostrzec, skąd się biorą te różnice. Sprawdzam, ile można wyjaśnić, przyglądając się interakcjom międzyludzkim. Wydaje się, że wystarczy rozpoznać zaledwie parę zasad, którymi kierują się ludzie w światach społecznych, by wyjaśnić wiele z tego, co wydaje się bardzo złożone i bardzo skomplikowane – od ruchu pieszych na ulicach począwszy, na decyzjach wyborczych skończywszy. Może tych zasad jest 10? Może 15? I dopiero ich interakcja tworzy wszystkie złożone zachowania społeczne. Wierzę, że ujmując je w ramy prostych modeli – takich jak te wypracowane przez fizykę statystyczną – połapiemy się w tym, co się wokół nas dzieje.