SŁAWOMIR MIZERSKI: – Zauważył pan, że drzewa mają obecnie dobry PR?
BOGDAN JAROSZEWICZ: – Rzeczywiście dużo się pisze o drzewach, co spowodowane jest m.in. kontekstem politycznym, np. lex Szyszko, w wyniku którego wycięto mnóstwo drzew. A drzewa są ważne, zwłaszcza przy ocieplającym się klimacie. W miejscach takich jak Puszcza Białowieska szczególne znaczenie mają drzewa stare, które w dodatku odnowiły się naturalnie. To osobniki cenne, bo wyselekcjonowane przez naturę. W obszarze ochrony ścisłej Parku Narodowego na każdych 100 ha lasu mamy ok. 300 starych drzew. Takich, które ze względu na wiek i wielkość można by było zgłosić do rejestru pomników przyrody. Poza tym obszarem w Puszczy takich drzew jest najwyżej 3 na 100 ha. A w zwykłych lasach gospodarczych jeszcze 10 razy mniej. Można po tych lasach chodzić całymi dniami i nie spotkać starego drzewa.
Powstaje wiele ciekawych książek, które przedstawiają je jako organizmy na bardzo wysokim poziomie rozwoju, wręcz „uczłowieczają” drzewa. Zastanawiam się, czy nie tworzą przypadkiem mitów rozmijających się z wiedzą naukową.
Niektóre nie do końca trzymają się aktualnej wiedzy biologicznej, opisują zjawiska rzeczywiście trudne do udowodnienia. Ale też takie, które osobiście obserwowałem. Na przykład, że pniak po ściętym drzewie potrafi się zabliźnić, ponieważ drzewa sąsiednie wspomagają go poprzez system korzeniowy. A zatem historia o ich „społecznym” życiu jest częściowo prawdziwa. Najważniejsze, że tego rodzaju książki pomagają chronić drzewa. I nie ma znaczenia, czy ratuje je ktoś, kto uważa je za organizmy szczególnie inteligentne, czy nie.
Emocjonalne podejście do drzew sprawia, że odczuwa się niechęć do tych, którzy je wycinają.