Dwa–trzy razy w roku zaglądają do mnie świadkowie Jehowy. Jedną z takich wizyt pamiętam szczególnie wyraźnie. Moimi rozmówczyniami były dwie panie emanujące autentycznym zapałem misjonarskim. Kiedy usłyszały, że jestem areligijny, wcale się nie zniechęciły. – Nie zastanawia pana wspaniałość kosmosu i doskonałość rządzących nim praw? Nie pomyślał pan, że jedno i drugie jest świadectwem mocy i boskości Stwórcy? – Jestem astronomem – zacząłem. – Och, to wspaniale!