To jeden z tych ciekawych projektów, który nie powstaje w Dolinie Krzemowej w Kalifornii ani w supernowoczesnych laboratoriach w Tokio lub Chinach. Konsorcjum Bionic pracuje nad bioniczną trzustką od dwóch lat w Warszawie. W połowie marca udało się tu wydrukować w 3D w pełni unaczyniony prototyp. – Później umieściliśmy go w samodzielnie zbudowanym bioreaktorze, aby sprawdzić, czy układ tętniczy jest drożny, a więc czy do wysp trzustkowych dopływa krew z tlenem i substancjami odżywczymi – opisuje eksperyment dr hab. Michał Wszoła, szef lidera projektu Fundacji Badań i Rozwoju Nauki. Pierwsze testy wypadły pomyślnie.
Oszukać naturę
Bioniczne – a więc zbudowane z żywych elementów, komórek i tkanek, tyle że powstające przy współudziale inżynierii, czyli w tym wypadku komputerów i drukarki 3D – protezy i narządy jeszcze niedawno pobudzały wyobraźnię futurologów. Dziś rozważa się je jako realną alternatywę, dzięki której będzie można przesunąć granicę usprawniania człowieka. Nie chodzi o stworzenie cyborgów, ale danie szansy ludziom zagrożonym przedwczesną śmiercią z powodu ciężkich chorób i niesprawności.
Trzustka z drukarki ma być nadzieją dla chorych na cukrzycę. Zwłaszcza typu 1, a więc kiedy komórki produkujące insulinę i glukagon – zlokalizowane w tzw. wyspach trzustkowych – są całkowicie zniszczone i nie wykonują swojej funkcji. Pacjenci muszą od najmłodszych lat przyjmować insulinę, a jeśli tego nie robią regularnie lub przebieg cukrzycy jest u nich wyjątkowo trudny, nie są w stanie powstrzymać powikłań: niewydolności nerek, utraty wzroku, uszkodzenia nerwów. Przy rozregulowanej gospodarce węglowodanowej nietrudno też o gwałtowne spadki poziomu cukru, a kiedy pacjent ma już rozwiniętą neuropatię, może nie odczuwać sygnałów zapowiadających hipoglikemię i utratę przytomności.