Prawda i urojenia
Wywiad z Richardem Dawkinsem o bogatych, genach i poprawności politycznej
KAROL JAŁOCHOWSKI: – O czym pan myślał, widząc płonącą katedrę Notre Dame?
RICHARD DAWKINS: – Że to wielka tragedia. Że to bardzo, bardzo smutne. Przecież to jeden z architektonicznych skarbów Europy, piękny budynek.
Nie patrzył pan na nią jak na symbol wartości Europy? Jak na symbol chrześcijaństwa?
Fakt, że katedra jest symbolem chrześcijaństwa, w żadnym razie nie jest czymś, co motywuje moje dla niej uznanie. To po prostu wspaniały kawał dawnej architektury. Taki sam smutek czułem, kiedy talibowie niszczyli posągi Buddy w Bamianie, i czułbym, gdyby ktoś chciał zniszczyć piramidy w Egipcie czy Meksyku.
Sądzi pan, że stosunek do religii w Europie i na świecie zmienił się od chwili, gdy wydał pan „Boga urojonego”?
Statystyka pokazuje, że w świecie zachodnim religijność spada. Nawet w Stanach Zjednoczonych – choć są one znacznie bardziej religijne niż Europa – rośnie liczba osób niewyznających żadnej religii.
• W książce „Bóg urojony” (2006 r.) Dawkins mierzył się z kreacjonizmem, wiarą w stworzenie świata i w Stwórcę. Dorzucał kolejne dowody – do zaprezentowanych 20 lat wcześniej w „Ślepym zegarmistrzu” – na słuszność teorii Darwina. Wiarę w osobowego Boga zrównał z urojeniem. Przekonywał, że ateizm może być źródłem szczęścia (bez ustępstw na rzecz szaleństwa), a zasady moralne można ustanawiać bez rusztowania religii. Czy przekonał?
Tuż po wydaniu książki, w 2007 r., usiadł pan do stołu z filozofem Danielem C. Dennettem, neurobiologiem i filozofem Samem Harrisem oraz dziennikarzem Christopherem Hitchensem. Nagranie waszej rozmowy stało się hitem internetu. Dostrzega pan jakieś skutki tego wydarzenia?