Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Leonardo – obserwator natury. Florencja upamiętnia mistrza

. . mat. pr. / •
W dormitorium klasztoru Santa Maria Novella we Florencji do połowy grudnia można zwiedzać wystawę poświęconą badaniom botanicznym Leonarda da Vinci. Spodoba się głównie wielbicielom multimediów w muzeach. Ale może nie tylko im.

500-lecie śmierci Leonarda da Vinci stało się pretekstem do przypomnienia tego wielkiego człowieka renesansu. Na całym świecie wydawane są książki i publikacje poświęcone samemu artyście oraz epoce, w której tworzył, organizowane są odczyty i wystawy. Najwięcej dzieł Leonarda ma zgromadzić wystawa w Luwrze, której otwarcie planowane jest na 24 października, ale inni też sobie radzą – np. tworząc ekspozycje tematyczne, których celem jest przedstawienie konkretnego aspektu życia lub twórczości autora „Mona Lisy”.

.mat. pr./•.

We Florencji, z którą Leonardo związany był przez dużą cześć swego dorosłego życia, artysta jest w tym roku wszechobecny. Do Uffici ściągnięto zapisany pismem lustrzanym „Kodeks Leicester”, w którym Leonardo odnotował swoje obserwacje geologiczne, astronomiczne i dotyczące obiegu wody. W Palazzo Stozzi wystawę poświęcono Andrei del Verrocchio – nauczycielowi Leonarda; a w Palazzo Vecchio – jego związkom z Florencją. Ostatnim tegorocznym wydarzeniem leonardowskim jest otwarta 13 września w dormitorium klasztoru Santa Maria Novella wystawa „La botanica di Leonarda. A Vision of Science Bridging Art and Natura”, która skupia się na badaniach przyrody prowadzonych przez tego genialnego Toskańczyka.

.mat.pr./•.

„Zobaczcie cuda, które dzięki badaniom można odkryć w naturze”

Trzeba przyznać, że zwrócenie uwagi na zainteresowanie Leonarda przyrodą było doskonałym pomysłem. Wpadł na niego Valentino Mercati, założyciel i prezes firmy Aboca, która od 40 lat produkuje suplementy i wyroby medyczne na bazie substancji roślinnych. Miasto – drugi organizator wystawy – słusznie ulokowało ją w klasztorze dominikanów, którzy zajmowali się leczeniem ziołami ze swoich wirydarzy i założyli funkcjonującą do dziś (od XIII w.) najstarszą aptekę świata Farmacia di Santa aria Novella.

Co więcej, klasztor miał powiązanie z Leonardem, bo to tam na początku XVI w. ślęczał on nad szkicami do nigdy niedokończonego obrazu „Bitwy pod Anghiari”. Jeśli jednak ktoś szuka oryginalnych dzieł Leonarda, to na tej wystawie ich nie znajdzie, nie ma tam też zbyt wielu odniesień do sztuki poza tak oczywistymi jak wzmianki, że Leonardo ze szczegółami malował kwiaty (m.in. słynne studium lilii, które wykonał przy okazji przygotowań do namalowania „Zwiastowania”, czy innych roślin, które pojawiły się na obrazie „Madonna w grocie”). Zwiedzający o wiele więcej dowie się za to o obserwacjach artysty dotyczących fizjologii roślin i świetnie, bo naprawdę mało kto o nich wie.

Czytaj także: Mistrz efektów specjalnych. Leonardo da Vinci na dworze mediolańskich władców

.mat. pr./•.

Poza ściągniętymi z Biblioteki Ambrozjańskiej w Mediolanie trzema stronami z „Kodeksu Atlantyckiego”, na których Leonardo odnotowuje swoje obserwacje botaniczne, wystawa składa się z samych multimedialnych i interaktywnych instalacji pokazujących i rozwijających zagadnienia naukowe poruszane przez artystę. Leonardo zauważył bowiem, że dzięki przyrastającym co roku słojom w pniach drzew można określić ich wiek, a ponieważ są różne w zależności od roku, można dzięki nim dokładnie określić, kiedy dane drzewo było ścięte, co w przyszłości wykorzystano w tzw. dendrochronologii.

Opisał też zjawisko fototropizmu (heliotropizmu), czyli odwracania się roślin w kierunku źródła światła, oraz geotropizmu, czyli ukierunkowania roślin względem wektora grawitacji. Ciekawa jest instalacja, która tłumaczy, w jaki sposób artysta opisał system ulistnienia roślin. Mottem wystawy są słowa odnotowane w jednym z „Kodeksów Madryckich”: „Przyjdźcie, ludzie, i zobaczcie cuda, które dzięki badaniom można odkryć w naturze”. Jeden z kuratorów florenckiej wystawy, neurobiolog roślin Fritjof Capra, przyznał, że nie można Leonarda nazwać botanikiem, bo nie zajmował się systematyką roślin, jak np. Linneusz, ale wiele jego obserwacji dotyczących fizjologii i anatomii roślin było bardzo trafnych.

.mat. pr./•.

Wachlarz zainteresowań Leonarda, którego dziś kojarzymy głównie jako artystę, jest imponujący. Ten niezwykle ciekawski, bystry i wnikliwy obserwator interesował się całym otaczającym go światem i zasadami jego funkcjonowania. Nie mieli racji ci, którzy twierdzili, że Leonardo brał udział w sekcjach zwłok tylko po to, by lepiej malować ludzkie ciała. Studiował anatomię ludzi i zwierząt (głównie koni), by zrozumieć, jak działa organizm, miał nawet wiele trafnych uwag dotyczących fizjologii człowieka.

To samo dotyczy badań nad krążeniem wody w przyrodzie, bo zasady hydrauliczne wykorzystywał nie tylko w swoich wynalazkach inżynieryjnych, ale też do zrozumienia zasady działania układu krążenia (tu akurat jego wnioski były błędne ze względu na nieznajomość funkcji płuc) czy pobierania wody przez korzenie drzewa i transportowania jej do najdalej położonych liści.

Czy Leonardo da Vinci był ekologiem?

Włosi stworzyli wystawę, na której chcą pokazać związki między sztuką a naturą, Leonardem-artystą a Leonardem-badaczem, i która prezentuje jego ideę filozoficzną: założenie, że człowiek jest elementem natury. Za nawiązanie do niej uznano też wielościany Leonarda, które znalazły się jako ilustracje w matematycznym manuskrypcie „De Divina Proportione” Lucy Pacioli (ich modele można zobaczyć na dziedzińcu klasztornym oraz na pl. Santa Maria Novella).

.mat. pr./•.

Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że organizatorzy wystawy w swych interpretacjach posunęli się za daleko, patrząc na Leonarda i epokę, w której żył, przez współczesne okulary. Fakt, że Leonardo kochał i podziwiał przyrodę oraz nie jadał mięsa, nie wystarcza, by widzieć w nim ekologa, bo w kontekście epoki przedindustrialnej nie ma to sensu. Nadużyciem jest też sugerowanie, że jako pierwszy zauważał związek człowieka z naturą, bo rzecz była jasna już dla greckich filozofów, a poza tym Leonardo żył w epoce dominującego humanizmu, który „wpisany w program” miał antropocentryzm, zakładający, że człowiek stanowi centrum wszechświata (i jest miarą wszechrzeczy).

Znajdujące się na wystawie odniesienia do słynnego przedstawienia człowieka witruwiańskiego wykonanego przez Leonarda to sztandarowy przykład ucieleśnienia idei antropocentrycznych. Choć, jak widać, można go też interpretować jako próbę wpisania i zrozumienia miejsca człowieka w otaczającej go naturze. Prawda jest taka, że żyjący 500 lat temu geniusz z Vinci to postać tak wielowymiarowa i ikoniczna, że jej recepcja będzie ewoluować w zależności od czasów i nie przestanie być wykorzystywana jako punkt odniesienia dla różnych zjawisk.

Czytaj także: Człowiek wynurza się z mroków średniowiecza

.mat. pr./•.

Ekspozycja cyfrowych gadżetów

Organizatorzy zbyt mocno też zawierzyli multimediom, które zdominowały ekspozycję, i to do tego stopnia, że w wyciemnionych salach nie sposób było przeczytać znajdujących się przy poszczególnych obiektach tablic informacyjnych. Jest jednak wielce prawdopodobne, że akurat Leonardowi da Vinci spodobałoby się pełna cyfrowych gadżetów ekspozycja. W końcu, jak czytamy w jego biografii pióra Waltera Isaacsona (wyd. Insignis 2019), przez dużą część życia zarabiał, przygotowując kolorowe scenografie do przedstawień teatralnych i festiwali, pełne machin własnego pomysłu.

Homo universalis

Leonardo miał duży problem z kończeniem rozpoczętych projektów, dlatego nie opublikował żadnej pracy naukowej (choć planował wydać atlas anatomiczny z komentarzami), na szczęście o jego badaniach wiemy sporo dzięki notatkom, które sporządzał przez całe życie. Ktoś, kto zajmował się geologią, biologią, inżynierią, geometrią i kilkoma innymi dziedzinami, stanowi ucieleśnienie homo universalis. Leonardo – podobnie jak inni współcześni mu uczeni – mógł w sposób nieskrępowany podążać za zainteresowaniami, zgodnie z powiedzeniem, że „duch tchnie, kędy chce”, również dlatego, że nie doszło jeszcze wówczas do rozdzielenia humanistyki i nauk ścisłych czy sztywnego podziału na dyscypliny naukowe. Teraz, gdy okazało się, że najciekawsze rzeczy dzieją się na styku dziedzin, z mozołem wracamy do tego modelu, podziwiając uniwersalizm uczonych epoki renesansu.

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną