Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Jak pohamować pęd kosmetyczek do wykonywania zabiegów medycznych?

Kiedy osoby bez wykształcenia medycznego biorą się do wstrzykiwania w skórę rozmaitych substancji, choć nie mają do tego prawa, ryzyko ponosi wyłącznie osoba poddająca się zabiegowi. A ryzykuje wiele: trwałe oszpecenie. Kiedy osoby bez wykształcenia medycznego biorą się do wstrzykiwania w skórę rozmaitych substancji, choć nie mają do tego prawa, ryzyko ponosi wyłącznie osoba poddająca się zabiegowi. A ryzykuje wiele: trwałe oszpecenie. WavebreakmediaMicro / Smarterpix/PantherMedia
Jaka jest różnica między gabinetem medycyny estetycznej a salonem kosmetycznym? Ano taka, że jeśli lekarz stwierdzi powikłania po zabiegu, to sam będzie szybko wiedział, jak zareagować. A kosmetyczka co najwyżej wzruszy ramionami i odeśle klientkę… do lekarza.

Warto o tym pamiętać, decydując się na poprawę urody, ponieważ mamy obecnie w Polsce kuriozalną sytuację, kiedy osoby bez wykształcenia medycznego biorą się do wstrzykiwania w skórę rozmaitych substancji i choć nie mają do tego prawa – zakaz ten świadomie łamią, gdyż nie grożą im za to żadne sankcje.

Jedynym poszkodowanym jest ten, kogo trzeba ratować przed trwałym oszpeceniem.

Czytaj także: Wygląd. Próżna pogoń za ideałem

Co różni kosmetyczkę od lekarza?

Prace nad projektem nowej ustawy o wyrobach medycznych (do których zalicza się m.in. kwas hialuronowy i inne wypełniacze podawane w zastrzykach, nici liftingujące oraz osocze bogatopłytkowe) zmierzają do tego, aby taką samowolę ukrócić. Środowiska lekarskie, wzmocnione argumentami kancelarii prawnej „Domański Zakrzewski Palinka” (DZP), postulują kary dla salonów kosmetycznych za używanie wymienionych wyrobów niezgodnie z instrukcją w wysokości nawet 1 mln zł.

Wątpię, czy tak ogromna suma ostanie się w końcowych zapisach, ale nawet jeśli będzie wielokrotnie niższa, to powinna skłonić panie kosmetyczki do refleksji, czy warto za cenę narażania zdrowia swoich klientek wcielać się w rolę lekarzy. Obecne ulotki i instrukcje dołączane do większości wypełniaczy, toksyny botulinowej i innych tego typu preparatów wstrzykiwanych w skórę zawierają informację, że mogą się nimi posługiwać wyłącznie medycy. To ostrzeżenie jest jednak bagatelizowane, a amatorzy upiększania i odmładzania po prostu o nim nie wiedzą i wybierając nawet zaufaną kosmetyczkę, liczą tylko swoje pieniądze – nie liczą się natomiast z tym, że coś pójdzie nie tak i wykonujący zabieg technik będzie wtedy bezradny.

Reklama