Coraz więcej lekarzy, ratowników i pielęgniarek na kwarantannie. To pogłębia kryzys
Już przed kryzysem wywołanym epidemią sytuacja była trudna. Teraz, gdy trzeba przyjmować wzbierającą falę pacjentów z podejrzeniem koronawirusa, a jednocześnie zajmować się chorymi, którzy nie przestają przecież leczyć się na raka albo mają zawał serca, grozi mu prawdziwa zapaść. – Pracownicy ochrony zdrowia nie tylko nie są bardziej odporni na Covid-19 niż zwykli ludzie, ale nie mogą zostać na kwarantannie domowej, bo muszą pracować. Często bez niezbędnych zabezpieczeń, bo ich wszędzie brakuje – komentuje dr Paweł Grzesiowski, prezes Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń.
Czytaj też: Narodowy Instytut Onkologii zamyka usta pracownikom
Personel medyczny, który zapomniano przetestować
Każdy dzień przynosi coraz gorsze wiadomości o zamykaniu (nawet tylko tymczasowym) szpitali lub oddziałów. Okazuje się, że spełnia się czarny scenariusz, jakiego chyba nie przewidzieli zarządzający ochroną zdrowia, gdy wmawiali nam miesiąc temu, że placówki są pod ich zwierzchnictwem świetnie przygotowane do nadejścia epidemii. Albo cynicznie wierzyli, że jakoś to będzie, pozszywa się braki kadrowe tu i tam, część pacjentów się nie dodiagnozuje, innych przestawi w kolejce – ważne, by w społeczeństwie nie było paniki, no i żeby można było w aureoli chwały dociągnąć do wyborów prezydenckich.
Czytaj też: Pora powiedzieć wprost. Rząd oszukuje społeczeństwo ws. koronawirusa
Z tą paniką i koronawirusową histerią sprawa jest jednak dwuznaczna.