Ministerstwo Zdrowia zaczęło wreszcie uwzględniać w swoich statystykach liczbę osób wyleczonych w Polsce z Covid-19, ale dopiero najbliższe dni pokażą, jak będzie przebiegało zbieranie tych danych. Czy będziemy je otrzymywać regularnie, tak jak raporty o liczbie przeprowadzanych testów, nowych zakażeniach i zgonach? W niedzielę rano liczba wyzdrowiałych wyglądała skromnie – 134 (na 132 tys. objętych kwarantanną i 2434 hospitalizowanych). W poniedziałek uaktualniono ją do 162 (hospitalizowanych 2444).
Tego rodzaju informacje są ważne nie tylko z psychologicznego punktu widzenia. Gdy w połowie marca na jednej z konferencji prasowych w Urzędzie Rady Ministrów podano, że mamy już (!) 13 ozdrowieńców, wielu dziennikarzy podchwyciło ten news, jakby chodziło o falę uzdrowień (wtedy jeszcze dzienny przyrost nowych zachorowań wynosił zaledwie 36). Słowa Głównego Inspektora Sanitarnego, bo to on pochwalił się tą liczbą, uznano za jedyny pozytywny przekaz w morzu złych wieści!
Ozdrowieniec to jednak nie to samo co wyleczony. Zresztą w przypadku Covid-19 nawet lżejsze przebycie zakażenia trwa co najmniej trzy tygodnie. Jeśli pacjentowi mijają gorączka i kaszel, to jeszcze nie znaczy, że pozbył się wirusa. Według standardów WHO i amerykańskiej Agencji Centers for Disease Control and Prevention (CDC) fakt wyzdrowienia powinien zostać potwierdzony dwoma kolejnymi ujemnymi testami wykonanymi w odstępie 24 godzin.
Ważna liczba: wyleczeni z Covid-19
Amerykanie mają jasno przedstawione na