Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Zakażeni, ozdrowieńcy, wyleczeni. Jak ten proces przebiega?

W takich namiotach przeprowadza się wstępne badania osób zgłaszających się z podejrzeniem koronawirusa. W takich namiotach przeprowadza się wstępne badania osób zgłaszających się z podejrzeniem koronawirusa. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
Od rozpoznania do wyleczenia mijają co najmniej trzy tygodnie. Coraz więcej ludzi będzie miało infekcję, ale też zaczną wychodzić na prostą ci, którzy zachorowali najwcześniej.

Mieczysław Opałka, czyli wyleczony w Polsce z koronawirusa „pacjent zero”, opuścił wczoraj szpital w Zielonej Górze. Był w nim przez 19 dni. To zbieżne z doniesieniami lekarzy, którzy wcześniej w innych krajach zauważyli, że infekcja nowym typem koronawirusa – jeśli przebiega łagodnie – trwa przeważnie około trzech tygodni. U większości może przeciągnąć się nawet do półtora miesiąca, ale dlaczego od razu zakładać ten gorszy scenariusz?

Czytaj też: Pandemia nie poczeka na więcej danych

„Ozdrowieniec” nie znaczy „wyleczony”

W sobotę 14 marca Główny Inspektor Sanitarny poinformował, że mamy w Polsce 13 ozdrowieńców. Media szybko podchwyciły tę liczbę, sądząc, że chodzi już o w pełni wyleczonych – ale był to z ich strony błąd, i to podwójny. Po pierwsze, ozdrowieniec jest terminem medycznym i oznacza osobę, która po prostu nie ma już ostrych objawów infekcji, ale wirusa w swoim organizmie może mieć nadal.

Po drugie, tego rodzaju informacja jest zbyt ogólna, by można było z niej wyciągać jakieś wnioski – proszę zwrócić uwagę, że nikt przez cały tydzień jej nie zaktualizował – nie dlatego, że nie przybywa ozdrowieńców, tylko po prostu nie zbiera się w 38-milionowym kraju informacji, ilu ludziom spadła gorączka bądź ustąpił kaszel.

Krótki poradnik: Jak się nie zakazić? Co zrobić, gdy mam objawy infekcji?

Kto zakaża? Jak testować? Diagnozować?

Reklama