Dziś na łamach „Annals of Oncology”, pisma wydawanego przez European Society for Medical Oncology, ukazały się wyniki analizy ośrodka uniwersyteckiego w Mediolanie, podsumowujące najświeższe wskaźniki śmiertelności z powodu kilku nowotworów.
Naukowcy pod kierunkiem prof. Carlo La Vecchia mają dla mieszkańców Unii Europejskiej generalnie dobre wiadomości (co w obecnych czasach, wśród złych doniesień z frontu walki z koronawirusem, samo w sobie jest miłą okolicznością), ale niestety – dla polskich mężczyzn (oraz ich partnerek) wieści te są złe. Odstajemy bowiem od innych krajów znacząco. Przy prognozowanym w Europie w 2020 r. dalszym spadku śmiertelności z powodu raka gruczołu krokowego – u nas po raz kolejny ma nastąpić wzrost.
– Od 2015 r. liczba zgonów z powodu tego nowotworu spadła w Unii Europejskiej o 7 proc. – mówi prof. Carlo La Vecchia. – To zasługa lepszej diagnostyki i leczenia. Ale mamy jeden kraj, do którego nie odnosi się ten wskaźnik i gdzie umieralność z powodu raka prostaty nie maleje. Tym krajem jest Polska. Od 2015 r. obserwujemy tam wzrost śmiertelności o 18 proc.
Według Krajowego Rejestru Nowotworów liczba zachorowań na raka prostaty w 2017 r. (ostatnie dane prezentowane publicznie) wyniosła u nas 16 253 przypadków, a zmarło 5365 chorych. Autorzy omawianego artykułu spodziewają się w tym roku w Polsce 6100 zgonów z powodu raka prostaty.