Niektórzy nazywają go „współczesnym Noem”. Na swoich zdjęciach Joel Sartore, nagradzany fotograf i członek Towarzystwa National Geographic, uwiecznia gatunki zagrożone wyginięciem. Artysta nie dyskryminuje – interesują go zwierzęta małe i duże, rogate i czubate, znane i zapomniane. Dzięki zdjęciom chce uchronić je przed zapomnieniem i zwrócić uwagę świata na problem ochrony środowiska. Projektowi towarzyszy rozbudowany program ochrony gatunkowej, który jest realizowany z pomocą osób i organizacji z całego świata.
Przez ponad 15 lat udało mu się odwiedzić niezliczone zoo i sanktuaria na wszystkich kontynentach, gdzie fotografował nierzadko ostatnich przedstawicieli danego gatunku. Dziś „Projekt Photo Ark” to studyjne portrety niemal 10 tys. osobników. Czułe, zabawne i wzruszające fotografie Amerykanina można nabyć w formie albumu, obejrzeć na stronie albo wystawach – takich jak ta, która kilka lat temu odbyła się na PGE Narodowym w Warszawie. Sartore nie byłby sobą, gdyby nie wykorzystał okazji. Zaraz po wernisażu udał się do wrocławskiego zoo, gdzie sfotografował m.in. bawolca rudego (Alcelaphus caama), takina złotego (Budorcas bedfordi), koziorożca syberyjskiego (Capra sibirica) i sambara kropkowanego (Rusa alfredi).
Poświęcony projektowi „Photo Ark” film będzie można obejrzeć na National Geographic w Dzień Ziemi 22 kwietnia o godz. 20.
ANNA TATARSKA: – Kiedy po raz pierwszy spojrzał pan zwierzęciu w oczy i pomyślał, że w tym spojrzeniu jest osobowość, inteligencja… dusza?
JOEL SARTORE: – Pochodzę z Oklahomy w stanie Nebraska.