Prezydent Andrzej Duda wyrósł na pierwszego wirusologa w kraju. Najpierw oskarżył koalicję PO-PSL, że była gorszym wirusem niż koronawirus, a potem pojechał do Białego Domu jako pierwszy tej rangi gość „po pandemii” (akurat liczba nowych zakażeń w USA była wtedy najwyższa od dwóch miesięcy) i wrócił stamtąd z obietnicą ścisłej współpracy z Amerykanami przy produkcji szczepionki przeciwko Covid-19.
Partnerem niejasnych ustaleń dotyczących współpracy był inny specjalista od epidemii – Donald Trump. Ten wsławił się m.in. propagowaniem chlorochiny, którą Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) oraz amerykańskie agencje lekowe wycofały z badań naukowych, uważając za słabo rokującą, jak również proponował na koronawirusa zastrzyki z wybielacza i terapię światłem. Nawet jeśli – jak potem zapewniał – mówił to żartem, wielu Amerykanów podchwyciło pomysł i eksperci musieli ostrzegać przed skutkami takich pomysłów.
Szczepionki to jednak nie żarty. Mogą być najskuteczniejszą metodą poradzenia sobie z koronawirusem i jego nawrotami, więc serwisy naukowe codziennie relacjonują postęp prac, w które od pół roku zaangażowały się dziesiątki grup badawczych i firm. Ale nie odnotowały nagłaśnianej w naszych mediach rządowych tuż przed pierwszą turą wyborów informacji, że prezydent Trump na życzenie Andrzeja Dudy dopuści do laboratoriów polskich uczonych i podzieli się z nami szczepionką, która szybko trafi na rynek. Zostawmy jednak na boku polityczny kabaret.
Wyścig różnymi drogami
Badania nad szczepionką na Covid-19 prowadzi obecnie ponad sto zespołów, ale w tym międzynarodowym peletonie uformowała się już czołówka licząca kilkanaście koncernów farmaceutycznych i spółek biotechnologicznych, z bogatym doświadczeniem w obszarze chorób zakaźnych.