Mateusz Morawiecki tak wczoraj zachwalał szczepienia podczas konferencji prasowej w łódzkiej hurtowni farmaceutycznej, że nie pamiętał już chyba, co podczas kampanii wyborczej wygadywał na ich temat Andrzej Duda. Zapewniał np. w trakcie debaty w studiu TVP, że taka nowa szczepionka przed podaniem jej rodakom „MUSI zostać wnikliwie przebadana w Polsce”.
Oczywiście zgłaszając ten postulat, prezydent nie miał pojęcia, jak wygląda dziś rejestracja produktów leczniczych i szczepionek na zunifikowanym rynku europejskim. Nie robi się żadnych dodatkowych badań, tylko analizuje dokumenty. W imieniu krajów członkowskich robi to Europejska Agencja Leków (EMA; European Medicines Agency), tak jak w Stanach Zjednoczonych zadanie to wypełnia Agencja Żywności i Leków (FDA; Food and Drug Administration).
Przykład Wielkiej Brytanii, która jedną nogą jest już poza granicami Unii Europejskiej, pokazuje, jak różne może być tempo prowadzonych analiz i jak różne są priorytety. Po wczorajszej decyzji brytyjskiej Agencji Leków i Produktów Opieki Zdrowotnej (MHRA; Medicines and Healthcare Products Regulatory Authority) o zatwierdzeniu pierwszej szczepionki przeciwko covid-19 nie obyło się bez zgrzytów, Unia skrytykowała Wielką Brytanię. Ale czy miała rację?
Kiedy szczepić? Czy należy się spieszyć?
Decyzja została podjęta w ramach ultraszybkiego procesu rejestracyjnego w sytuacjach awaryjnych, który zezwalał na wydanie tymczasowego zezwolenia zaledwie dziesięć dni po rozpoczęciu analizy końcowych danych.