Co robić, gdy z bólu nie można ruszyć ręką ani nogą? Jak skończyć studia i nie stracić pracy, jeśli życie upływa od operacji do operacji, a rehabilitacja zabiera kilka godzin dziennie? Takie pytania dręczą 9 mln ludzi w Polsce, dotkniętych jedną z ponad 100 chorób reumatycznych. W rzeczywistości bowiem to, co zwykliśmy nazywać reumatyzmem, jest mozaiką wielu chorób.
Parlament Europejski ponad osiem miesięcy deliberował nad zatwierdzeniem deklaracji wzywającej Komisję Europejską do nadania chorobom reumatycznym priorytetowego znaczenia (taki status mają choroby serca i nowotwory), co pozwala uzyskać wyodrębnione fundusze ze środków unijnych na badania naukowe. Zdaniem prof. Jacka Szechińskiego, krajowego konsultanta w dziedzinie reumatologii, trwało to tak długo, ponieważ choroby stawów nie są śmiertelne: – Narosło wokół nich tyle błędnych skojarzeń, że umyka w zasadzie to, co najważniejsze: niewłaściwie lub zbyt późne leczenie reumatyzmu prowadzi do trwałego kalectwa, a to oznacza nie tylko cierpienie milionów ludzi, lecz także niewyobrażalne koszty dla systemów ochrony zdrowia.
Świat potrafi je już policzyć: dolegliwości reumatyczne stanowią niemal połowę absencji chorobowej w pracy, co prowadzi do utraty ok. 2 proc. dochodu narodowego brutto. W USA, Kanadzie i Europie Zachodniej pochłaniają one jedną trzecią wszystkich nakładów na lecznictwo. Za ich skutki płaci więc cała gospodarka i podatnicy. Także w Polsce liczba osób niepełnosprawnych z orzeczoną z powodu chorób reumatycznych rentą inwalidzką sięga 1,5 mln i są one trzecią przyczyną orzeczeń rentowych po chorobach układu krążenia oraz zaburzeniach psychicznych.