W Unii Europejskiej podaje się teraz dwie szczepionki mRNA i dwie wektorowe. Trzy z nich mogą być stosowane od 18. roku życia. Jedynie preparat BioNTech/Pfizer został dopuszczony do użytku dla osób od 16. roku życia, bo w badaniach klinicznych zrekrutowano wystarczająco reprezentatywną grupę w tym wieku.
Szczepienie personelu medycznego, osób z grup podwyższonego ryzyka ciężkiego covid, nauczycieli i dorosłych w ogóle jest dziś priorytetem. Ale to nie oznacza, że docelowo do zapanowania nad pandemią nie będzie potrzeba szczepienia młodzieży i dzieci. Dlatego producenci rozpoczęli badania kliniczne obejmujące również te grupy.
Czytaj także: Jak się przygotować do szczepienia
Coraz młodsi uczestnicy badań
Już w trakcie weryfikacji szczepionki BioNTech/Pfizer w USA i Europie trwały badania z udziałem dzieci w wieku 12–15 lat. Liczba ich uczestników była jednak zbyt nieliczna, a czas obserwacji zbyt krótki, więc producent nawet nie wnioskował o dopuszczenie szczepionki w tej grupie wiekowej. W grudniu 2020 r. również amerykańska Moderna rozpoczęła badania łączonej drugiej i trzeciej fazy mające na celu sprawdzenie profilu bezpieczeństwa i skuteczności swojego preparatu mRNA w grupie 3 tys. osób w wieku 12–18 lat. Na wyniki wciąż czekamy – powinny być dostępne latem.
W lutym tego roku również AstraZeneca ogłosiła, że rozpoczyna badania swojej wektorowej szczepionki wśród nieletnich, obniżając dolny próg wieku uczestników do sześciolatków. Testy już się zaczęły, ma wziąć w nich udział 240 dzieci, którym podana zostanie szczepionka przeciw covid, i drugie tyle, które otrzymają kontrolnie szczepionkę przeciw meningokokom.
Czytaj także: Wygramy z covid-19? Profesor Flisiak: Na pewno
Testy na grupie półrocznych dzieci
O krok dalej poszła Moderna. Niedawno ogłosiła, że w ramach badania KidCOVE szczepionka podana zostanie dzieciom w przedziale wiekowym od 6 miesięcy do 12 lat. Ma w nich wziąć udział 6750 zdrowych uczestników. Wszyscy otrzymają dwie, rozdzielone w czasie o cztery tygodnie, dawki w postaci zastrzyku domięśniowego.
Testy podzielono na dwie części. Celem pierwszej i mniejszej z nich będzie wyłonienie optymalnej dawki pod względem profilu bezpieczeństwa i skuteczności w danej grupie wiekowej. Dzieci powyżej drugiego roku życia każdorazowo otrzymają 50 mcg mRNA lub tyle, ile zawiera preparat Moderny przeznaczony dla dorosłych, czyli 100 mcg. Część młodszych uczestników otrzyma również dwukrotnie 25 mcg. Z kolei druga część badania – losowa, z udziałem placebo i zaślepiona (badacze nie będą wiedzieli, komu podadzą szczepionkę, a komu placebo) – umożliwi szerszą ocenę skuteczności szczepionki.
Zgodnie z protokołem badania wszyscy uczestnicy będą obserwowani przez 12 miesięcy od podania drugiej dawki. To budzi wątpliwości ekspertów, którzy wskazują, że wcześniejsze badania Moderny z udziałem dorosłych osób zaplanowano tak, by czas obserwacji wynosił dwa lata. Możliwe jednak, że jego wydłużenie wymusi amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA), chociażby w momencie rozpatrywania wniosku o autoryzację preparatu dla dzieci.
Według niektórych osób z badaniami tak młodej grupy można by jeszcze poczekać – np. do momentu, gdy będą znane pełne wyniki testów z udziałem nastolatków. Zdaniem jeszcze innych, skoro dzieci na ogół przechodzą zakażenie SARS-CoV-2 w sposób łagodny, to nie są grupą, której szczepionka byłaby bezwzględnie potrzebna.
Czytaj także: Szczepionka Johnson & Johnson wkracza do Europy
Dlaczego warto szczepić dzieci?
Na innym stanowisku stoi Amerykańskie Towarzystwo Pediatryczne, które już w listopadzie ubiegłego roku wzywało do rozpoczęcia badań klinicznych z udziałem najmłodszych. Dlaczego? Wiemy, że dzieci mogą zakażać się koronawirusem i go rozprzestrzeniać. Często przechodzą covid bezobjawowo lub łagodnie, nie są jednak regularnie testowane, a czas replikacji wirusa w ich organizmie i co za tym idzie, jego rozsiewania, jest na ogół dłuższy niż u dorosłych – według niektórych obserwacji trwa nawet do trzech tygodni.
W gruncie rzeczy nie jest to zaskoczeniem, bo układ odporności dzieci nie jest jeszcze w pełni rozwinięty, co pozwala wirusowi przetrwać dłużej. To natomiast sprzyja jego dalszej transmisji, często na osoby starsze, także z grup podwyższonego ryzyka. Wszystko to podkreśla istotną rolę, jaką dzieci odgrywają w dynamice epidemii.
Dłuższy czas zwalczania wirusa w dziecięcym organizmie ma również inne potencjalne skutki. Otóż może sprzyjać powstawaniu i kumulowaniu się nowych mutacji SARS-CoV-2. Wraz z rosnącym odsetkiem zaszczepionych dorosłych to właśnie dzieci mogą stać się dobrym przyczółkiem wirusa, który w dalszym ciągu promuje jego zmienność. W jakim kierunku, nie da się dokładnie przewidzieć. Nie można jednak wykluczyć scenariusza, że mogłoby to prowadzić do pojawiania się wariantów skutecznie znoszących działanie szczepionek i zwiększających ryzyko reinfekcji, jak również takich, które byłyby klinicznie bardziej niebezpieczne dla samych dzieci. Lepiej więc już teraz szukać rozwiązań przeciwdziałających takiej sytuacji.
Czytaj także: 15 najważniejszych pytań o szczepionki
Rośnie zapadalność dzieci na covid
Na dodatek wskazuje się na rosnącą zapadalność dzieci na covid-19. Co więcej, niektórzy podkreślają, że obecnie to właśnie dzieci – również w wieku przedszkolnym – potrafią niejednokrotnie być pierwszymi chorującymi w rodzinie. Zjawiska te specjaliści wiążą z pojawieniem się tzw. brytyjskiego wariantu (B.1.1.7). Jest bardziej zakaźny i szybciej się rozprzestrzenia w populacji. Wynika to ze specyfiki mutacji, które skumulował, i znajduje potwierdzenie zarówno w obserwacjach epidemiologicznych, jak i w niedawno opublikowanych wynikach eksperymentów z udziałem zwierząt.
W tej chwili nie ma żadnych dowodów, by dzieci zakażone B.1.1.7 chorowały ciężej. Wstępne analizy przeprowadzone wśród dorosłych, opublikowane na łamach „British Medical Journal”, wskazują natomiast, że zakażenie tym wariantem może wiązać się z wyższym ryzykiem zgonu, zwłaszcza po 14 dniach od wystąpienia objawów. Nie jest jasne, z czego wynika ten efekt, ale jedno jest pewne – wariantu brytyjskiego nie można lekceważyć.
Szczepionką w wariant brytyjski
Wszystkie cztery szczepionki dopuszczone w Unii zachowują wysoką skuteczność wobec B.1.1.7. Masowe szczepienia dają nadzieję na pokonanie tego wariantu. Oczywiście nie można wykluczyć, że eliminując wariant brytyjski na drodze masowych szczepień, doprowadzimy do tego, że dominować będą inne, zwłaszcza te, które są nosicielami mutacji E484K. Pozwala ona na częściowe omijanie działania przeciwciał neutralizujących, czyli pierwszej, ale nie jedynej linii obrony ze strony swoistej odpowiedzi immunologicznej. Dlatego gdy rozpoczynają się badania szczepionek przeciw covid u dzieci, planuje się jednocześnie badania kliniczne, w których dorosłym osobom podawane będą zaktualizowane wersje preparatów uwzględniające wspomnianą mutację E484K. Moderna już je zresztą rozpoczęła.
Tak czy owak, im wyższy poziom odporności zbiorowiskowej, tym lepiej. Stąd szczepienie dzieci wydaje się bardzo dobrym pomysłem pozwalającym na wyższy poziom kontroli sytuacji, ograniczanie transmisji na drodze dziecko–dorosły i hamowanie zmienności wirusa. To jednak wymaga najpierw badań dowodzących bezpieczeństwa i skuteczności szczepionek u dzieci. A takie testy wymagają przecież czasu.
Poza tym sam fakt ich rozpoczęcia nie oznacza, że za chwilę takie szczepionki będziemy podawać dzieciom. Niejedna potencjalna szczepionka przeciw covid poległa w zeszłym roku na etapie testów klinicznych, np. z powodu zbyt niskiej immunogenności. Dlatego to dobrze, że AstraZeneca i Moderna już teraz badają swoje preparaty w grupie najmłodszych, a wszystko wskazuje, że wkrótce w ich ślad pójdą BioNTech/Pfizer i Johnson&Johnson.
Czytaj także: „Szybkie” szczepionki na koronawirusa. Jak powstały i czy są bezpieczne?