W dość powszechnym wyobrażeniu wyprawy krzyżowe i bracia-rycerze, którzy walczą z niewiernymi, budują wspaniałe zamki, kościoły oraz gromadzą skarby, nie mają zbyt wiele wspólnego z takimi prowincjonalnymi ziemiami, jak kraina między Odrą a Wisłą. Tymczasem nasi wielmoże, zarażeni ideą krucjat, nie tylko wyprawiali się do Ziemi Świętej, lecz także sprowadzali do swoich posiadłości walecznych braci, mających pomóc im w chrystianizacji oraz podboju terenów zamieszkanych przez Prusów i Jaćwięgów.
Przede wszystkim byli to członkowie Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie zwani krzyżakami, którzy z największym zapałem zabrali się do nawracania pogan. To również oni, gdy w 1230 r. dostali od Konrada I Mazowieckiego ziemię chełmińską, zaczęli od niej budowę pełnego zamków, miast i wsi nowoczesnego państwa, z którym przyszło się nam przez długi czas zmagać. Jednak zapominamy przy tym, że posiadłości na terenach Polski miał też Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona, czyli templariusze, oraz Suwerenny Rycerski Zakon Szpitalników Świętego Jana, a więc joannici (zwani też szpitalnikami). Ci pierwsi przebywali u nas jedynie około 80 lat, ale drudzy spędzili kilka wieków i zostawili po sobie wiele kościołów i zamków. Co więcej, z najnowszych badań wynika, że joannici mogli mieć równie duży wpływ cywilizacyjny jak krzyżacy.
Joannici trafili na Śląsk w początkach XII w., ale wzmianka o ich sprowadzeniu przez Henryka Sandomierskiego pochodzi dopiero z 1166 r. i dotyczy wsi Zagość na dzisiejszej Kielecczyźnie. Jako drudzy pojawili się w 1225 r. templariusze, dzięki księciu Władysławowi Odonicowi, który podarował im trzy wsie w Wielkopolsce, szpital w Gnieźnie i posiadłości w ziemi lubuskiej. Rok później od Henryka Brodatego dostali też Małą Oleśnicę koło Oławy i Leśnicę (dziś Lietzen), od księcia pomorskiego Barnima I, a Bolesław Wstydliwy ściągnął ich do Łukowa.