Jak co roku noblowski tydzień ogłaszania laureatów najbardziej prestiżowych nagród naukowych zaczyna się od medycyny i fizjologii. To w pewnym sensie tradycja, ale pandemia koronawirusa jeszcze silniej uwydatniła znaczenie obu dziedzin i zwróciła uwagę na rolę, jaką odgrywają w życiu każdego z nas. Zwłaszcza kiedy bombardowani codziennymi statystykami na temat zachorowalności i śmiertelności z powodu covidu, uświadamiamy sobie, że zdrowie jest wartością nadrzędną.
Na medialnej giełdzie nazwisk uczonych, którzy mieli szansę dowiedzieć się dziś o przyznaniu im tego wyróżnienia, wymieniani byli zarówno twórcy szczepionek mRNA, które w pewnym sensie świętują swój triumf w ograniczaniu rozmiarów pandemii, jak i nawet Anthony Fauci, dyrektor amerykańskiego Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych. Byłby to zaiste dość niestandardowy zwycięzca – jego zasługi w promowaniu szczepień i właściwych zasad walki z SARS-CoV-2 są wszak ograniczone tylko do Stanów Zjednoczonych – ale czyż dr Fauci (naukowiec i lekarz) nie jest dla całego świata najodpowiedniejszym wzorem lidera, którego ludzkość powinna w obecnych trudnych czasach słuchać?
Ostateczny werdykt Komitetu Noblowskiego jest jednak zupełnie inny, ale w ostatnich latach stało się również tradycją, że grono to popisuje się nieprzewidywalnością.
Tajemnica bodźców rozwiązana
Tegoroczni zwycięzcy to pracujący w Kalifornii nad receptorami dotyku i temperatury David Julius i Ardem Patapoutian.