Nauka

UFO: made in USA

UFO made in USA. Kosmici wracają w amerykańskim stylu

Wykonane przez rządowego pracownika zdjęcie niezidentyfikowanego obiektu, który przez kwadrans „zawisł” na niebie w Nowym Meksyku w okolicach Holloman Air Development Center. Badacze tego zdjęcia nie znaleźli konwencjonalnego wyjaśnienia zdarzenia. Wykonane przez rządowego pracownika zdjęcie niezidentyfikowanego obiektu, który przez kwadrans „zawisł” na niebie w Nowym Meksyku w okolicach Holloman Air Development Center. Badacze tego zdjęcia nie znaleźli konwencjonalnego wyjaśnienia zdarzenia. Bettmann Archive / Getty Images
Mijający rok był w mediach nie tylko czasem koronawirusa. Z przytupem wrócił bowiem temat kosmitów odwiedzających Ziemię. Dlaczego akurat teraz?
Pilot Kenneth Arnold (w środku) w trakcie poszukiwań zaginionego transportowca 24 czerwca 1947 r. zobaczył „dziewięć dziwnie lecących i dziwnie wyglądających obiektów”. Ich sposób poruszania się porównał do spodków puszczonych na taflę wody, dziennikarze wychwycili to słowo i odtąd zaczęto widywać „latające spodki”.Bettmann Archive/Getty Images Pilot Kenneth Arnold (w środku) w trakcie poszukiwań zaginionego transportowca 24 czerwca 1947 r. zobaczył „dziewięć dziwnie lecących i dziwnie wyglądających obiektów”. Ich sposób poruszania się porównał do spodków puszczonych na taflę wody, dziennikarze wychwycili to słowo i odtąd zaczęto widywać „latające spodki”.

Ufologiczna kulminacja rozpoczęła się za oceanem 30 kwietnia. Tego dnia prestiżowy, liberalny i znany m.in. ze świetnych reportaży tygodnik „The New Yorker” umieścił na swojej stronie internetowej artykuł zatytułowany „Jak Pentagon zaczął poważnie traktować UFO”, który w papierowym wydaniu wypełnił aż 16 stron. Jego przesłanie było czytelne: z tymi kosmitami musi być coś na rzeczy, skoro w sprawę zaangażowało się ministerstwo obrony. Autor napisał też o oficjalnie ujawnionych rok wcześniej przez Departament Obrony trzech nagraniach z kamer amerykańskich myśliwców, które uchwyciły dziwne obiekty poruszające się w sposób zdający się przeczyć znanym nam prawom fizyki. Dość bezkrytycznie przytaczał również „dowody” przedstawiane przez entuzjastów UFO.

Kilka tygodni później właśnie do tych nagrań wideo nawiązał goszczący w telewizyjnym talk-show Barack Obama. Były prezydent najpierw sobie zażartował, ale za chwilę stwierdził: „Istnieją nagrania obiektów na niebie, o których nie wiemy, czym dokładnie są. Nie możemy wyjaśnić, jak się poruszają, ich trajektorii lotu. Myślę, że ludzie próbują na poważnie badać takie zjawiska i wyjaśniać, czym są. Ale dziś nie mam nic więcej na ten temat do powiedzenia”. Spytany później o tę wypowiedź prezydent Joe Biden odparował krótko: „Zapytałbym Obamę jeszcze raz”. Tak oto temat UFO trafił na same szczyty amerykańskiej polityki.

Grupa z Archiwum X

Ale ufologiczną wisienką na torcie stał się dokument zatytułowany „Ocena wstępna: niezidentyfikowane zjawiska lotnicze”, opublikowany 25 czerwca przez Biuro Dyrektora Wywiadu Narodowego USA zgodnie z zamówieniem Kongresu. Warto jednak zauważyć, że owa wisienka okazała się mocno kwaśna. Chociaż sporo rozgorączkowanych mediów informowało o potwierdzeniu przez amerykański wywiad istnienia UFO, to w rzeczywistości napisany suchym językiem raport liczył zaledwie dziewięć stron, na których ani razu nie pojawił się ów słynny trzyliterowy skrót.

Polityka 52.2021 (3344) z dnia 20.12.2021; Nauka i cywilizacja; s. 92
Oryginalny tytuł tekstu: "UFO: made in USA"
Reklama