Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Sąd za pisanie o procederze „leczenia” komórkami macierzystymi

Cudowny specyfik, który rzekomo posiada niewiarygodnie szerokie spektrum działania, to komórki macierzyste pochodzące z krwi pępowinowej. Cudowny specyfik, który rzekomo posiada niewiarygodnie szerokie spektrum działania, to komórki macierzyste pochodzące z krwi pępowinowej. OlenaPavlovich / Smarterpix/PantherMedia
Firma zaangażowana w biznes „terapii” komórkami macierzystymi chce walczyć ze swoimi krytykami w sądzie. Między innymi żąda od dziennikarzy wielkich pieniędzy w ramach odszkodowania.

Dwa lata temu opublikowaliśmy wyniki naszego dziennikarskiego śledztwa dotyczącego oferowania przez prywatne kliniki w Polsce terapii komórkami macierzystymi nieuleczalnych chorób i zaburzeń. Na przykład jedna z nich proponowała „leczenie” aż 17 schorzeń, m.in. padaczki, autyzmu, zaburzeń rozwojowych, udarów niedokrwiennych mózgu, ataksji, rdzeniowego zaniku mięśni. Inne twierdziły, że pomagają również w przypadku schorzeń ortopedycznych, okulistycznych i metabolicznych (np. cukrzycy).

Za wielkie pieniądze „leczą” niemal wszystko

Stosowanym przez owe kliniki cudownym specyfikiem, rzekomo posiadającym tak niewiarygodnie szerokie spektrum działania, mają być komórki macierzyste pochodzące z krwi pępowinowej, które potrafią przekształcać się w komórki krwi. Niektóre kliniki stosują także komórki macierzyste z tkanki tłuszczowej, posiadające bardzo ograniczone możliwości różnicowania się. Bardzo popularne są też tzw. komórki mezenchymalne uzyskiwane z galarety Whartona (substancji o konsystencji żelu znajdującej się w pępowinie). Problem w tym, że ich leczniczego działania nie udowodniono w żadnych porządnie przeprowadzonych badaniach klinicznych z udziałem pacjentów. Tymczasem prywatne kliniki, wykorzystując kruczki w polskim prawie, legalnie oferują kuracje z ich zastosowaniem za minimum kilkadziesiąt tysięcy złotych. „Wielkie złudzenia za wielkie pieniądze” – tak zatytułowaliśmy wówczas nasz tekst.

Reklama