Obecnie na cukrzycę choruje na świecie 246 mln ludzi i z szacunków epidemiologicznych wynika, że za 20 lat liczba osób z podwyższonym poziomem cukru może wzrosnąć do 380 mln. Z powodu wyjątkowego rozpowszechnienia otyłości co trzecie dziecko urodzone w 2000 r. w Stanach Zjednoczonych w ciągu swojego życia zapadnie na cukrzycę! Podobnie może być w Indiach, Chinach i Brazylii, gdzie młode pokolenie szybko uczy się zachodniego stylu życia. W Europie liczba chorych zbliża się do 30 mln, ale z pewnością jest zaniżona, bo według europejskiej organizacji diabetologicznej International Diabetes Federation, wiele krajów (także Polska) nie prowadzi dokładnych rejestrów i cukrzyków może być nawet dwukrotnie więcej. Poza tym niemal u połowy dorosłych choroba pozostaje nierozpoznana, ponieważ jej objawy (takie jak wzmożone pragnienie, senność lub zwiększone oddawanie moczu) z reguły nikogo nie skłaniają do skontrolowania poziomu cukru.
Cukrzyca typu 2 – a właśnie taka dotyka 90 proc. pacjentów – jest konsekwencją wydłużającego się życia, coraz mniejszego wysiłku fizycznego i niezdrowej diety, trudno więc liczyć na cudowne remedium, dzięki któremu udałoby się powstrzymać narastającą falę zachorowań.
Doniesienia o gwałtownym wzroście zachorowań na cukrzycę przechodzą bez echa. Tymczasem ta choroba, źle leczona lub niewykryta w porę, może prowadzić do wyjątkowo groźnych powikłań.
W 2030 r. prawdopodobnie nie będzie na świecie nikogo, kto w jakikolwiek sposób nie zetknąłby się z pandemią cukrzycy. Już samo określenie „pandemia” w stosunku do choroby niezakaźnej można uznać za poważny wyłom w medycznej nomenklaturze. Jednak, zdaniem ekspertów, cukrzyca rozprzestrzeniła się już na tak olbrzymią skalę, że określenie to jest w pełni uzasadnione.
Polityka
19.2007
(2603) z dnia 12.05.2007;
Nauka;
s. 90
Reklama