Ewolucyjny Transatlantyk
Spryt gryzoni, dzielność torbaczy. Zwierzęta też podróżują po świecie
Niepozorne termity drzewne w ciągu ostatnich 50 mln lat dokonały przynajmniej 40 dyspersji oceanicznych – dowodzą badania międzynarodowego zespołu uczonych opublikowane w maju 2022 r. w „Molecular Biology and Evolution”. Innymi słowy – kilkadziesiąt razy przenosiły się z lądu na ląd, przepływając przez morze lub ocean na różnych obiektach. W ten sposób rozprzestrzeniły się po wszystkich kontynentach za wyjątkiem Antarktyki.
To kolejne dane przemawiające za tym, że rafting, czyli przeprawianie się organizmów lądowych przez wielką wodę, może mieć większy, niż przypuszczaliśmy, wpływ na kształtowanie gatunków na Ziemi oraz ich rozmieszcznie. Część badaczy uważa wręcz, że to zjawisko napędzające także ewolucję ludzi.
Racja Darwina
To konsekwencje raftingu naprowadziły Charlesa Darwina na koncept ewolucji. Kiedy badał gatunki zasiedlające np. Galapagos, zwrócił uwagę nie tylko na fenotypowe specjalizacje zwierząt (np. dostosowanie kształtu dzioba zięby do najczęściej spożywanego pokarmu). Zainteresował go również fakt, że organizmy zasiedlające odległe od lądu wyspy są bardzo odmienne od tych, które znał z dużych kontynentów. Taki stan rzeczy – rozumował – trudno jest wyjaśnić za pomocą koncepcji kreacjonizmu, zgodnie z którą życie na Ziemi miałoby być niezmienne. Uznał, że organizmy z wysp są potomkami zwierząt, które dawno temu oddzieliły się od pierwotnej populacji z dużego kontynentu, dotarły na morski skrawek lądu i tu podlegały zmianom ewolucyjnym.
Miał rację. Współcześni uczeni zgadzają się, że lądowe gady i ssaki przemierzają oceany. Istnieją nawet doniesienia naukowe potwierdzające udany rafting „w czasie rzeczywistym”. W 2010 r. w „Journal of Natural History” opisano żółwia olbrzymiego, który dotarł do wschodniego wybrzeża Afryki z – jak sądzą autorzy pracy – archipelagu Aldabra, należącego do Republiki Seszeli.