Pożegnanie tajemniczego blondyna
Pożegnanie tajemniczego blondyna. Skąd przyszli Indoeuropejczycy?
Większość języków w Europie, Indiach i Iranie wywodzi się z jednego wspólnego prajęzyka – ogłosił William Jones na wykładzie dla Asiatic Society już w 1786 r. O podobieństwie łaciny, greki i sanskrytu mówiono wcześniej, ale stwierdzenie brytyjskiego filologa i poligloty trafiło na wyjątkowo podatny grunt: przymierzającym się do kolonizacji Południowej Azji Brytyjczykom na rękę było „pokrewieństwo z Hindusami”.
Ale też cały XIX w. wiązał się z boomem naukowym i zainteresowaniem przeszłością. Archeolodzy w ziemi, historycy w przekazach, a lingwiści w językach szukali bowiem potwierdzenia potęgi i odwieczności kształtujących się wówczas wspólnot narodowych. W dość oczywisty sposób ludzi posługujących się indoeuropejskim – będącym źródłem większości języków europejskich – uznano za etnos, który rozlał się po Eurazji, podporządkowując sobie „prymitywnych” tubylców i tworząc podwaliny funkcjonujących do dziś struktur etnicznych. Tacy mocarze mieli być ucieleśnieniem wszelkich wspaniałości – dlatego widziano w nich jasnowłosych Arjów (z sanskrytu arja – szlachetny), którzy ze swej ojczyzny w Azji Środkowej wyruszyli konno na podbój świata. Życzeniowa wizja pokutowała, a badacze wskazywali kolejnych kandydatów na pierwszych Indoeuropejczyków.
Korowód hipotez
W początkach XX w. „czarnym koniem” stawki stali się żyjący na wschodnioeuropejskich stepach pasterze, którzy udomowili konia. Ale spójną koncepcję o ich znaczeniu w indoeuropeizacji przedstawiła dopiero w latach 60. Marija Gimbutas. Według tej amerykańskiej archeolożki litewskiego pochodzenia język praindoeuropejski narodził się na stepie. Rozpowszechnili go przedstawiciele archeologicznej kultury grobów jamowych (IV/III tys.