W niespotykanym tempie w oceanach przybywa mikroplastiku. To biliony drobin o wadze milionów ton
Międzynarodowa grupa badaczy (z Chile, USA, Szwecji i Australii) postanowiła oszacować, co się działo na przestrzeni ostatnich dekad z zanieczyszczeniami mikroplastikiem w powierzchniowych warstwach oceanów (wyniki jej pracy ukazały się w najnowszym numerze „PLOS ONE”). Chodzi o drobne fragmenty wielkości do pół centymetra (najczęściej powstające w wyniku degradacji plastiku pod wpływem światła słonecznego) i unoszące się w górnej warstwie wody morskiej (w zależności od lokalnych warunków przyjmuje się, że ma ona grubość do kilku metrów, choć czasami może sięgać nawet 200 m w głąb).
Czytaj także: Bałtyckie dorsze i śledzie mają w sobie mikroplastik
Szybko przybywa plastikowych mikrośmieci
W swojej analizie naukowcy wzięli pod uwagę prawie 12 tys. próbek zebranych w latach 1979–2019 w sześciu regionach: na północnym i południowym Atlantyku, północnym i południowym Pacyfiku, Oceanie Indyjskim oraz Morzu Śródziemnym. W ten sposób badacze chcieli sprawdzić, czy da się wykryć jakąś tendencję dotyczącą obecności mikroplastiku w oceanach. Niestety, okazało się, że danych z lat 1979–2005 jest zbyt mało i nie są na tyle spójne, by wyciągać z nich wiarygodne wnioski. Natomiast informacje z późniejszego okresu, po 2005 r., jasno wykazały wyraźną tendencję wzrostową. Choć tu też naukowcy zastrzegają, że najwięcej danych, jakimi dysponowali, pochodziło z północnego Atlantyku i Pacyfiku.
Czytaj także: Ocean Cleanup rozprawi się z Wielką Pacyficzną Plamą Śmieci
Bazując na swoim modelu wzrostu zanieczyszczeń, badacze oszacowali, że w powierzchniowych wodach oceanów w 2019 r. znajdowało się od 82 do 358 bln drobnych kawałków plastiku (średnia 171 bln), zaś ich łączna masa mogła wówczas wynosić od 1,1 do 4,9 (średnia 2,3) mln ton. Dlatego naukowcy ostrzegają, że tak duża ilość plastiku w oceanach wymaga pilnych międzynarodowych działań, aby zminimalizować szkody ekologiczne, społeczne i ekonomiczne. Bez znaczących zmian polityki tempo, w jakim tworzywa sztuczne trafiają do środowiska wodnego, do 2040 r. będzie 2,6 razy większe (licząc od 2016 r.).
Państwa ONZ chcą zastopować zanieczyszczanie oceanów
Na szczęście podejmowane są już w tym kierunku międzynarodowe działania, czego dobrym przykładem było spotkanie państw ONZ w Nairobi w 2022 r., na którym przyjęto rezolucję dotyczącą całkowitego powstrzymania zaśmiecania wód morskich plastikiem. Do 2024 r. mają zostać przygotowane międzynarodowe traktaty, które pozwolą na zamknięcie obiegu plastiku (od wyprodukowania do recyklingu).
Marcus Eriksen, jeden z autorów publikacji w „PLOS ONE” oraz badacz z The 5 Gyres Institute w USA, dodaje: „Zauważyliśmy alarmujący trend wykładniczego wzrostu mikroplastiku w oceanach światowych, licząc od przełomu XX i XXI w. To wyraźne ostrzeżenie, że musimy działać teraz na skalę globalną. Potrzebujemy silnego, prawnie wiążącego Globalnego Traktatu ONZ w sprawie zanieczyszczenia plastikiem, który zatrzyma problem u źródła”.
Wielka Pacyficzna Plama Śmieci to też mikroplastik
Warto w tym miejscu dodać, że prądy morskie kumulują drobiny plastiku w niektórych rejonach Pacyfiku i Atlantyku. Przykładem tego jest tzw. Wielka Pacyficzna Plama Śmieci, która – wbrew często publikowanym w internecie zdjęciom – nie przypomina unoszącego się na wodzie wysypiska, tylko jest rejonem, gdzie w powierzchniowych wodach można trafić na większą koncentrację mikroplastiku.
Dokładniej rzecz ujmując, są to prawdopodobnie dwie „wyspy” – jedna mniej więcej w połowie drogi między Hawajami a Kalifornią, a druga bliżej Japonii. W sumie mogą one rozciągać się na obszarze ok. 7 tys. km kw., a w 10 m sześc. znajdują się tam średnio 4 małe kawałki plastiku. Może się wydawać, że to niedużo, ale takie drobiny stanowią poważne zagrożenie dla morskiego życia.