Kłopoty z gender
Kłopoty z gender. Czy dziewczynki naprawdę wolą lalki? Jak dużo zależy od biologii? Ile jest płci?
MARCIN ROTKIEWICZ: – Jeszcze kilkadziesiąt lat temu słowo gender miało w języku angielskim znaczenie niebudzące emocji. Spotkał pan osobiście człowieka, który to zmienił.
FRANS DE WAAL: – W 1991 r. uczestniczyłem w Światowym Kongresie Seksuologii w Amsterdamie. Miałem tam wygłosić wykład o bonobo, czyli jednym z dwóch gatunków szympansów. U tych wyjątkowych małp większość zachowań seksualnych nie wiąże się z prokreacją, choć rozpowszechniło się przekonanie, że zwierzęta, poza człowiekiem, uprawiają seks wyłącznie po to, by płodzić potomstwo. Tymczasem bonobo robią to z powodów społecznych i dla przyjemności, również w układach homoseksualnych. Chciałem o tym opowiedzieć seksuologom. Przypadkiem natknąłem się wtedy na starszego pana otoczonego przez tłumek wielbicieli. Okazało się, że to John Money, który zrobił karierę jako jeden z ojców seksuologii. W latach 60. założył Gender Identity Clinic przy Johns Hopkins University, czyli pierwszą klinikę zajmującą się tożsamością płciową.
To właśnie Moneyowi zawdzięczamy nadanie nowego znaczenia pojęciu „gender”, rozumianemu jako płeć kulturowa, czyli coś oddzielonego i różnego od płci biologicznej określanej na podstawie budowy genitaliów i chromosomów płciowych. Wcześniej słowo to odnosiło się wyłącznie do rodzaju gramatycznego.
Kariera Moneya zakończyła się jednak upadkiem, a niektórzy uważają go wręcz za szarlatana.
On był święcie przekonany, że do pewnego wieku można z chłopca zrobić dziewczynkę i na odwrót. Dlatego aktywnie włączył się w sprawę dziecka, któremu musiano amputować penisa na skutek fatalnie przeprowadzonego obrzezania. Money przekonał jego rodziców, żeby usunąć również jądra i wychować jako dziewczynkę. W ten oto sposób Bruce Reimer został Brendą.