Inwazja stawonogów
Pluskwy atakują Europę, co roku jest ich coraz więcej. Czy Polskę też czeka plaga?
„Pluskwy stanowią obciążenie finansowe i obniżają jakość życia wielu mieszkańców państwa” – napisała w swoim lipcowym raporcie ANSES, czyli Francuska Agencja ds. Żywności, Środowiska oraz Bezpieczeństwa i Higieny Pracy. Podaje, że ok. 11 proc. francuskich gospodarstw domowych ma problem z tymi stawonogami. Szacowane roczne koszty walki z nimi to 230 mln euro, czyli ponad 1 mld zł. A przybywa relacji o inwazji pluskiew na paryskie kina, środki transportu publicznego, a nawet lotniska. Reuters donosi o panice w stolicy, która w przyszłym roku ma gościć letnie igrzyska olimpijskie. Eksperci uspokajają, że wczesnojesienny wzrost występowania pluskwiaków jest w Europie, nie tylko we Francji, zjawiskiem typowym. Jednak z każdym kolejnym rokiem ten sezonowy skok liczebności zdaje się większy.
Identyfikacja
Pluskwy są niewielkimi (mierzącymi ok. 5 mm) owadami, które przez cały swój cykl życiowy żywią się wyłącznie krwią, najchętniej ludzką. Dorosłe osobniki są brązowe i przypominają spłaszczoną pestkę jabłka. Niewprawne oko może je pomylić z pchłami, ale te są od pluskwiaków znacznie mniejsze. Poza tym pluskwy nie skaczą – przemieszczają się w sposób zaskakująco podobny do mrówek.
Mimo że są pasożytami obligatoryjnymi (nie potrafią przeżyć bez żywiciela), ich kontakt z gospodarzem – dostarczycielem posiłków – nie jest ścisły. To zresztą jedna z przyczyn ich sukcesu, bo poza żerowaniem pozostają w ukryciu, a nie na ciele ofiary. Inaczej niż na przykład pchły, odwiedzają więc człowieka jedynie wtedy, gdy poczują głód. Dzieje się to najczęściej w nocy. Opuszczają wtedy swoje schronienie: zazwyczaj jest to jakaś trudno dostępna szpara w meblach, boazerii lub spód materaca, tapczanu czy dywanu. Bezbłędnie rozpoznają wydychany przez człowieka dwutlenek węgla, kwas mlekowy obecny w pocie i inne związki chemiczne, takie jak feromony.