Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Dlaczego minister Czarnek robił to, co robił. I co dalej z polską nauką?

Przemysław Czarnek w Sejmie Przemysław Czarnek w Sejmie Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl
Klucz do zrozumienia polskiej nauki leży w tym, że składa się ona z równoległych sektorów. Na pozór wyglądają identycznie, ale działają zupełnie inaczej, a te same pojęcia mają w nich różne znaczenia.

Stan polskiej nauki pojawiał się tylko na marginesie kampanii wyborczej, choć wątki z nią związane wypływają w debacie publicznej. Mieliśmy kolejne wydanie „Listy czasopism punktowanych”, która za rządów ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka przyjęła postać dotąd niespotykaną, zrównując nieznane lokalne czasopisma polskich uczelni z najlepszymi czasopismami międzynarodowymi. To uruchomiło lawinę oburzonych komentarzy i żartów, ale też dało okazję do wypowiedzi krytykom wszelkich systemów oceny naukowej, którzy w „punktozie” upatrują źródeł problemów polskich naukowców.

Ponadto osoby, które nie dostały grantów, krytykują Narodowe Centrum Nauki, a bronią go ci, którzy mają z nim dobre doświadczenia (budżet NCN w 2022 r. pozwolił na finansowanie ok. 13 proc. projektów, więc łatwo zgadnąć, kogo jest więcej). Kolejne podwyżki płacy minimalnej zwróciły uwagę na obniżki płac realnych w sektorze nauki – asystent otrzymuje dziś właśnie płacę minimalną.

Mieliśmy wreszcie osobiste wycieczki ministra Czarnka, który krytykujących prezydenta Andrzeja Dudę przedstawicieli nauk prawnych nazwał „pseudoprofesorami”. Komentując tę wypowiedź, prof. Antoni Dudek powiedział, że minister jest skończony w środowisku i że kiedyś na jego widok inni naukowcy będą opuszczać sale. Uważam, że prof. Dudek się myli, i postaram się to uzasadnić.

Nauka równoległa

Problem w tym, że w Polsce nie ma czegoś takiego jak środowisko naukowe.

Oferta na pierwszy rok:

4 zł/tydzień

SUBSKRYBUJ
Reklama