Za horyzontem genetyki
Tak, geny można dziedziczyć nawet poziomo. Brzmi nieziemsko, a zdarza się często
Pewien brytyjski lekarz wstrzykiwał myszom bakterie: niegroźne lub zjadliwe. Pierwsze nie wyrządzały gryzoniom krzywdy. Po kontakcie z drugimi zwierzęta umierały. Szybko okazało się, że jeśli niegroźne drobnoustroje hoduje się na płytce z mikrobami szkodliwymi, ale zabitymi, to niezjadliwe bakterie również stają się chorobotwórcze i uśmiercają myszy.
Ten słynny dziś eksperyment został przeprowadzony pod koniec lat 20. ubiegłego wieku. Jego autor Frederick Griffith odkrył, że bakterie, które wcześniej nie miały właściwości patogennych, mogą pobierać „czynnik transformujący” (jak to wtedy określił) od zjadliwych gatunków. Po latach dowiedziono, że czynnikiem tym było DNA, a zaobserwowany proces to przykład tzw. horyzontalnego transferu genów (HGT – horizontal gene transfer). Różni się on od transferu wertykalnego, w którym pokolenie rodzicielskie przekazuje informację genetyczną potomkom na drodze dziedziczenia – tego opisanego przez Mendla i Darwina. W HGT sekwencje DNA przekazywane są pomiędzy dwoma w pełni ukształtowanymi i niespokrewnionymi ze sobą osobnikami. Niejednokrotnie należącymi do innych gatunków, a nawet grup taksonomicznych.
Gorący uczynek
Obecnie procesy te spędzają ludzkości sen z powiek bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, ponieważ to właśnie one są w dużej mierze odpowiedzialne za oporność bakterii na antybiotyki. Mikroby potrafią uodparniać się na leki na drodze mutacji, ale mogą też przekazywać sobie nawzajem tę zdolność „poziomo”, a potem utrwalać ją „pionowo” w następnych pokoleniach. Horyzontalny transfer genów zachodzi u prokariontów (organizmów jednokomórkowych nieposiadających jądra) na tak dużą skalę, że różnice genetyczne pomiędzy przedstawicielami tego samego gatunku pochodzącymi z innych środowisk mogą być kolosalne.