Zupa życia
Skąd się wzięło życie na Ziemi? Badacze teorie mają dwie. Ekscytujące i sprzeczne
Czy istnienie życia jest szczęśliwym trafem, czy też nieuniknioną konsekwencją działania praw natury? W drugim przypadku martwa materia musiała zmienić się w żywą, o ile tylko spełnione zostały konkretne warunki. Jeśli tak, to jakie? Czy było ich niewiele, a droga od reakcji chemicznych do procesów biologicznych została pokonana szybko? Czy też przeciwnie – życie na Ziemi jest produktem długiej serii mało prawdopodobnych zdarzeń? Odpowiedzi na te pytania szukają od dawna uczeni wielu specjalności – biolodzy, chemicy, geolodzy, ale także astronomowie i planetolodzy. Jeśli bowiem martwą materię dzieli od żywej parę małych kroków, wówczas ta druga zapewne występuje powszechnie we Wszechświecie.
A jak to wyglądało na Ziemi? Niektórzy uważają, że wszystko zaczęło się poza nią, a komórki biologiczne z prawdziwego zdarzenia – z całą ich skomplikowaną maszynerią biochemiczną umożliwiającą pozyskiwanie energii, przemianę materii i replikację – zostały dostarczone przez meteoryty. Według innej koncepcji kosmiczny import to nie gotowy produkt, lecz podstawowe materiały organiczne potrzebne do jego zmontowania na miejscu.
Jedno i drugie nie jest wykluczone, ale zdaniem wielu innych badaczy ziemskie życie to zasadniczo rodzimy wyrób, być może z bardzo niewielkim wkładem kosmicznym. Dominują tu dwie hipotezy, które wzajemnie się wykluczają. Pierwsza mówi, że życie wystartowało u wylotu gorących źródeł bijących na dnie głębin oceanicznych, a pierwszy krok polegał na uruchomieniu procesów przemiany materii i energii. Druga wskazuje na płytkie, ciepłe i nasłonecznione zbiorniki wodne – „zupę pierwotną”, jak to w 1924 r., a więc dokładnie sto lat temu, określił biochemik rosyjski Aleksandr Oparin. Według najnowszej wersji tej koncepcji w owej „zupie” pojawiły się w pewnym momencie cząsteczki RNA, powielające się i zarazem katalizujące (przyspieszające) kluczowe dla życia procesy chemiczne.