Człowiek wylądował na Księżycu i zanurkował na dno oceanu, lecz przez ponad pół wieku nie potrafił przewiercić skorupy ziemskiej, choć to tylko parę kilometrów. Wreszcie się udało.
W wieku 103 lat odszedł James Lovelock, pomysłodawca idei Gai. Sformułowana przez niego pół wieku temu hipoteza, że Ziemia jest jak wielki organizm, na pewno go przeżyje. Szokowała, kusiła – i nadal wywołuje gorące naukowe spory.
Stuprocentowych dowodów nie ma, ale poszlaki są coraz mocniejsze: wewnątrz Ziemi prawdopodobnie znajdują się spore kawałki innego globu. Tkwią w niej niczym olbrzymie implanty od 4,5 mld lat.
Tu znajduje się Ziemia – w galaktycznym Ramieniu Oriona Drogi Mlecznej – niezwykła i piękna. Oto nasza planeta widziana z wielu różnych miejsc w kosmosie. Co z nią dalej będzie?
Zniknięcie neandertalczyków, ochłodzenie klimatu i zarazem fala gigantycznych susz – za wszystkie te nieszczęścia może odpowiadać ostra niewydolność ziemskiego pola magnetycznego przed 42 tys. lat.
Gaja czy Medea – która grecka bogini lepiej symbolizuje dzisiejszy świat pogrążony w wielu kryzysach?
Musimy zdać sobie wreszcie sprawę, że jesteśmy integralną częścią tego świata. Polegamy na nim. Niszcząc go, kradniemy przyszłość naszym dzieciom – mówi Jane Goodall, brytyjska prymatolożka i antropolożka.
James Lovelock obchodzi w tym roku setne urodziny. Wieszczy, że dla człowieka nadchodzą ciężkie czasy i wciąż rozwija swoją kontrowersyjną hipotezę Gai.
Większość cywilizacji upadła, bo ich mieszkańcy zbyt późno dostrzegli, że w nieodwracalny sposób zużyli niezbędne do życia zasoby. Czy podobny los czeka cywilizację globalną?
Planeta B nie istnieje, przekonywał pod koniec kwietnia kongresmenów USA prezydent Francji Emmanuel Macron. Klub Rzymski mówi to od pięćdziesięciu lat. I wskazuje, co robić, żeby ludzkość nie musiała sobie szukać nowego miejsca do życia.