Zstąpmy do głębi
Zstąpmy do głębi! I zmieńmy myślenie. Czyli co żyje na dnie oceanów i pod ziemią
Batyskaf „Alvin” miał awarię. Fragment okablowania uległ zniszczeniu i załoga – pilot i dwóch biologów morskich – musiała się ewakuować. Uszli cało, ale ich drugie śniadania opadły wraz z podwodnym pojazdem na głębokość ponad 1,5 km. Akcję jego odzyskania zorganizowano dopiero po 10 miesiącach. Pierwszym, co zwróciło uwagę badaczy po wyłowieniu, był stan jedzenia. Ani kanapki, ani owoce nie nosiły na sobie śladów bakteryjnego rozkładu. To doprowadziło ówczesnych uczonych do prostej konkluzji: głębiny są tak nieprzystępne, że nawet rekordziści wytrzymałości, tacy jak bakterie, nie są w stanie w nich przetrwać. Kilka kawałków pieczywa pogrzebało wcześniejsze nadzieje mikrobiologów na parę dekad. Śmiałe przypuszczenia, że w głębinach mogłoby istnieć życie, zatonęły w 1968 r. wraz z „Alvinem”.
Powierzchniowi szowiniści
Zakładając, że mikroorganizmy zasiedlające dno oceaniczne będą zainteresowane mortadelą i jabłkiem, naukowcy popełnili pierwszy grzech antropocentryzmu. A wręcz „powierzchniowizmu” (Thomas Gold, astrofizyk i astronom z Cornell University, jako pierwszy nazwał takie zjawisko surfacism lub surface chauvinism). Uznali, że nawet gatunki diametralnie odmienne od nas mają takie same potrzeby jak my.
Dopiero w latach 80. i 90. nieliczni badacze odważyli się podważyć to założenie. Jednym z nich był geomikrobiolog John Parkes, obecnie pracujący na Cardiff University. Brał on udział w świeżo uruchomionym Ocean Drilling Program – międzynarodowym projekcie mającym na celu m.in. zbadanie składu i struktury oceanicznego dna. Wyniki uzyskane dzięki tym eksploracjom przekonały Parkesa i kilkoro badaczy z University of Bristol, że bakterie mogą kolonizować znacznie większe głębiny niż w przeszłości ośmielano się sądzić.