Okres pandemii i związane z nim ograniczona mobilność i rekomendacje sanitarne spowodowały spadek częstości występowania różnych chorób zakaźnych, w tym krztuśca, zwanego dawniej kokluszem. W 2023 r. roku sytuacja zaczęła się jednak „normalizować”, z istotnym wzrostem zachorowalności w ostatnich trzech miesiącach roku. Z kolei w 2024 r. krztusiec, a w zasadzie wywołująca go pałeczka Bordetella pertussis, atakuje już bez pardonu. Podobna sytuacja ma miejsce w całej Europie.
Z raportu Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Polskiego Zakładu Higieny wynika, że od 1 stycznia do połowy sierpnia 2024 r. zarejestrowano w Polsce niemal 12,5 tys. przypadków krztuśca. Aż 25 proc. z nich odnotowano tylko w samym lipcu, a kolejne 30 proc. w sierpniu. W analogicznym okresie roku poprzedniego zarejestrowano jedynie 533 zachorowania. Mamy więc do czynienia z ponad 23-krotnym wzrostem. A przecież to wszystko liczby niedoszacowane, bo objawy krztuśca łatwo pomylić z innymi chorobami układu oddechowego i nie każdy przypadek zostaje zdiagnozowany.
Czytaj także: Krztusiec zbiera rekordowe żniwo w Czechach. Chorują dorośli i zagrażają dzieciom
Nieszczepione dzieci i dorośli z osłabioną odpornością
Skąd taki gwałtowny wzrost zapadalności na krztuśca? To efekt dwóch zazębiających się zjawisk. Przede wszystkim jest to przykra konsekwencja rosnącej liczby odmów szczepień dzieci. Tylko w zeszłym roku szczepienia przeciw krztuścowi, które jest obowiązkowe, nie przyjęło aż 87 tys. dzieci. W efekcie stan ochrony spadł poniżej populacyjnego progu bezpieczeństwa. Krztusiec jest chorobą wysoce zakaźną – jeden chory zakaża drogą kropelkową przeciętnie 12 do 17 podatnych osób, które rozwijają objawy najczęściej w przeciągu 7–10 dni.
Z kolei przebycie choroby lub otrzymanie szczepień w dzieciństwie i okresie nastoletnim nie zapewnia niestety dożywotniej odporności. To dlatego rekomenduje się otrzymanie dawki przypominającej w wieku 19 lat i potem raz na dekadę. W sytuacji, w której rośnie liczba dzieci, które nie są chronione i mogą stać się źródłem zakażenia, brak doszczepiania w grupie dorosłych tworzy warunki dogodne dla rozprzestrzenia się pałeczek Bordetella pertussis. Patogen się kapitalizuje, a traci zakażony.
Największa zaraźliwość pałeczek krztuśca występuje w pierwszych dwóch tygodniach choroby, ale utrzymywać może się jeszcze przez kolejne dwa. Właściwe wprowadzenie leczenia antybiotykami skraca tę zaraźliwość do pięciu dni. Jednak leczenie to ma największy sens w pierwszej, nieżytowej fazie krztuśca, która trwa 1–3 tygodnie. Problem w tym, że jest ona niemal nie do odróżnienia od cięższego przeziębienia – cechuje się suchym kaszlem, stanem podgorączkowym, katarem, bólem gardła. I niejednokrotnie chory, zamiast się izolować i leczyć, stara się funkcjonować normalnie – chodzi do pracy, robi zakupy. Maseczki nie zakłada. Od czasu do czasu kaszle jak oszalały. I zakaża innych.
Czytaj także: Z HCV można wyleczyć prawie każdego. I to się państwu opłaca. Na co jeszcze czekacie, politycy?
Zapalenie płuc, uszkodzenie mózgu
Krztusiec nie jest chorobą, którą wolno bagatelizować. Jest szczególnie groźny dla niemowląt i małych dzieci. Objawia się m.in. kaszlem, ale to nie jakiś tam zwykły kaszel. Jego napady mogą stać się bardzo intensywne, zwłaszcza w okresie pierwszych 3 tygodni. Jednak ataki kaszlu mogą, choć stopniowo coraz rzadziej, powracać na przestrzeni aż czterech miesięcy. Przyczyną przewlekłego kaszlu jest uszkodzenie dróg oddechowych przez toksyny bakteryjne.
Do groźnych powikłań krztuśca u dzieci należy zapalenie płuc, zapalenie ucha środkowego i uszkodzenia mózgu. To ostatnie objawia się napadami drgawek, zaburzeniami świadomości, niedowładami, uszkodzeniem nerwów czaszkowych i może prowadzić do trwałego kalectwa albo zgonu. Szczepienia, nawet jeżeli nie zapewniają idealnej ochrony, to znacząco łagodzą objawy choroby i ograniczają ryzyko niebezpiecznych powikłań. To zatrważające, że w Polsce istnieją grupy, których celem jest zniechęcanie rodziców do szczepień. W rezultacie nastraszeni manipulacjami narażają swoje pociechy na niebezpieczne choroby – takie jak krztusiec.
Czytaj także: Krztusiec kontra szczepienia. Czy Stanowski przekona nieprzekonanych?
Przypomnijmy. Zgodnie z aktualnym programem szczepień ochronnych obowiązkowe szczepienia przeciwko krztuścowi obejmują cztery dawki szczepionki w 2., 3.–4., 5.–6. i 16.–18. miesiącu życia oraz dawkę przypominającą w 6. i 14. roku życia.
MZ: bezpłatne szczepienia dla ciężarnych jeszcze w tym roku
By chronić najmłodszych przed chorobą, szczepienie na krztusiec jest także zalecane w czasie ciąży u wszystkich przyszłych mam. Wykonuje się je w trzecim trymestrze, najlepiej przed 36. tygodniem ciąży. W tym celu stosuje się szczepionkę skojarzoną – przeciwko błonicy, tężcowi i krztuścowi. Wyprodukowane przez organizm matki przeciwciała, przekazane dziecku przez łożysko, chronią je przed infekcją bakteryjną – według badań skuteczność takiej ochrony w pierwszych dwóch miesiącach życia (czyli w okresie, w którym nie podaje się jeszcze szczepionki przeciw krztuścowi) wynosi ok. 90 proc. Dane z Wielkiej Brytanii wskazują, że od momentu wprowadzenia szczepień wśród ciężarnych kobiet zdecydowana większość zgonów noworodków z powodu krztuśca, 80 proc., wystąpiła u dzieci, których matki nie przyjęły preparatu.
Dlatego pochwalić należy prace minister zdrowia Izabeli Leszczyny nad rozporządzeniem, które ma zapewnić kobietom w ciąży bezpłatne szczepienie przeciw krztuścowi. I to prawdopodobnie jeszcze w tym roku, co jest szczególnie ważne z uwagi na obecną sytuację epidemiologiczną.
Złamane żebra, rozerwanie przepony, krwawienie do mózgu
Chociaż u wielu dorosłych osób kaszel jest jedynym objawem krztuśca, to potrafi być tak silny, że w jego rezultacie może dojść do wymiotów, a niekiedy nawet złamania żeber, wypadnięcia miednicy, rozerwania przepony czy krwawienia do mózgu. Nie, to nie żarty. W końcu nazwa choroby – krztusiec – nie wzięła się znikąd. Każdy, kto mierzył się z takim kaszlem w swoim życiu, wie, jak bardzo jest uporczywy i groźny. W najlepszym przypadku prowadzi do istotnych zaburzeń snu, bo ma tendencję do nasilania się w nocy. Może też powodować problemy z trzymaniem moczu. Poważniejszy przebieg i powikłania krztuśca najczęściej dotykają osób w starszym wieku. Wprowadzenie antybiotykoterapii w rozwiniętej fazie kaszlu, 2–3 tygodnie od rozpoczęcia objawów, niestety nie jest w stanie go już ograniczyć – skraca jedynie zaraźliwość. Co gorsza, na tym etapie choroby nie ma leków o udowodnionym działaniu łagodzącym kaszel krztuścowy.
Czytaj także: Antybiotyki tracą moc, jak to zatrzymać? Zbliżamy się do katastrofy
W związku z tym, że odporność po szczepieniu przeciw krztuścowi zmniejsza się z upływem czasu, warto się doszczepiać – raz na 10 lat. W tym celu stosuje się preparaty skojarzone przeciw krztuścowi i z obniżoną zawartością antygenów błonicy i krztuśca (szczepionka Tdap). Problem polega na tym, że wielu dorosłych Polaków nie ma o tym pojęcia, a nikt im nie przypomina. W tym celu powinno się wykorzystywać różne środki przekazu, w tym również aplikację smartfonową rozwijaną przez Ministerstwo Zdrowia. Randomizowane badania prowadzone w różnych krajach wykazały, że wysyłanie ludziom wiadomości SMS przypominającej o szczepieniu przeciw grypie istotnie zwiększało odsetek osób, którzy je otrzymywali. Jednak podstawowym źródłem takiej informacji powinien być przede wszystkim lekarz. Skandaliczne są przypadki, gdy świadomi pacjenci zwracają się do lekarza rodzinnego z prośbą o receptę na szczepienie przeciw krztuścowi, a w odpowiedzi słyszą: „A po co to panu/pani?”. Takiego „specjalistę” najlepiej zmienić na bardziej kompetentnego.
Z powodu zwiększonej zachorowalności na krztusiec w Europie zaczęły występować problemy z dostępnością szczepionek. Na szczęście jeden z producentów zapowiedział wznowienie dostaw do naszego kraju w październiku. Drugi z kolei zwraca uwagę, że na rynku jest wciąż dostępna szczepionka skojarzona stosowana do wzmocnienia ochrony przeciw błonicy, tężcowi, krztuścowi i poliomyelitis, którą można stosować również u kobiet ciężarnych. Warto więc trzymać rękę na pulsie i zaszczepić się, jak tylko będzie to możliwe.
Czytaj także: Gruźlica znów zbiera w Polsce żniwo, jej prątki są jak zombie