Ta pompa jest jak bomba
Naukowiec, który przewidział nadejście Trumpa: Ameryka znalazła się w sytuacji rewolucyjnej
TOMASZ TARGAŃSKI: – Oglądając wiadomości, powtarza pan sobie: „A nie mówiłem”?
PETER TURCHIN: – Nie. Dlaczego?
Bo zdaje się, że przewidział pan przyszłość. To, co dzieje się od objęcia urzędu prezydenta przez Donalda Trumpa, opisał pan już przed paroma laty.
Nie jestem jasnowidzem, ale naukowcem. Zbieram dane i konstruuję modele. Robię to, co każdy uczony na świecie: buduję hipotezę, po czym sprawdzam, czy wytrzyma konfrontację z rzeczywistością. W tym przypadku faktycznie nasz model dość dokładnie przewidział wydarzenia w Ameryce.
Czyli co? Rewolucję?
Tak. Ameryka znalazła się w sytuacji rewolucyjnej. W 2010 r. opublikowaliśmy ze współpracownikami artykuł w „Nature”, w którym stwierdziliśmy, że Stany Zjednoczone zmierzają w kierunku społecznej dezintegracji, co ok. 2020 r. może doprowadzić do gwałtownego wstrząsu politycznego. Okazało się, że mieliśmy rację. Jak pamiętamy, w styczniu 2021 r. doszło do ataku na Kapitol, który był próbą – co prawda dość niezborną i koniec końców nieudaną – siłowej zmiany władzy. Takie rzeczy nie dzieją się przypadkiem. Przewidzieliśmy te wydarzenia, analizując szerokie zbiory danych, przede wszystkim ekonomicznych i demograficznych. Zaniepokoiła nas stagnacja płac realnych, ubożenie szerokich grup społecznych, przy wciąż rosnącej liczbie miliarderów i absolwentów studiów wyższych.
Co to oznaczało?
Czynniki te uruchomiły dwa mechanizmy, które generują niestabilność. Pierwszym jest nadprodukcja elit, które skupiają w swoich rękach większość bogactwa i władzę polityczną. Przybywa też ludzi, którzy nie weszli do grona wygranych, tworząc tym samym „kontrelity”, których celem jest obalenie istniejącego systemu.