Zielono pod biegunem
Arktyka wkracza w nową epokę niczym pendolino. To rewolucja. Zielenieje nawet woda
Jest takie miejsce w kanadyjskiej Arktyce, które Inuici – rdzenni mieszkańcy tego regionu świata – nazywają Qikiqtaruk, czyli Wyspą. Jego historia jest długa i złożona. Dwa wieki temu dotarł tutaj angielski żeglarz i odkrywca sir John Franklin poszukujący Przejścia Północno-Zachodniego – drogi morskiej z Europy do Azji przez labirynt arktycznych wysp na północ od kontynentu północnoamerykańskiego. To on nazwał to miejsce Wyspą Herschela, na cześć człowieka, o którym nikt na Qikiqtaruk nigdy nie słyszał. Pod koniec XIX w. swoją bazę założyli tu wielorybnicy polujący na olbrzymie wale grenlandzkie osiągające masę 100 ton.
Dziś wielorybników nie ma, a wielkim waleniom udało się przetrwać rzeź i pluskają teraz radośnie w coraz większej liczbie w Morzu Beauforta i innych arktycznych akwenach. Na „wyspie” funkcjonuje osada, do której latem przybywa niewielka społeczność inuicka zajmująca się głównie polowaniami, a także ochroną założonego tu w latach 80. XX w. parku narodowego. Wiosną i latem docierają tu również naukowcy, którzy na czas badań przejmują budynek dawnej bazy wielorybniczej. Monitorują coraz gwałtowniejsze zmiany w środowisku naturalnym Arktyki. Temperatury za północnym kołem podbiegunowym szybko się podnoszą, kurczy się grubość i zasięg lodu morskiego, słabnie wieczna zmarzlina. Na zmianę klimatu zaczynają gwałtownie reagować rośliny.
Wśród tych, którzy badają te reakcje, jest Isla Myers-Smith, profesor University of British Columbia w Vancouver, która od ćwierć wieku przybywa regularnie na Qikiqtaruk. Od paru lat towarzyszy jej grupa młodych naukowców, głównie biologów i meteorologów, tworzących grupę badawczą Team Shrub. Wspólnie starają się za pomocą obserwacji i eksperymentów terenowych opisać w detalach to, co od pewnego czasu pokazują z oddali satelity: błyskawiczną metamorfozę arktycznych lądów, które szybko się zazieleniają oraz zrzucają jedną szatę roślinną, aby odziać się w nieco inną.